*Niall*
Byliśmy już
w naszym domu. Tak w tym w którym mieliśmy zamieszkać. Był piękny. Nie
myślałem, że rodzice mogą być tak wspaniali. Najchętniej bym popłakał się ze
szczęścia tak jak teraz Ola, no ale mi chyba nie wypada, uśmiechnąłem się sam do
siebie.
- Już dobrze. – Uśmiechnąłem się i objąłem dziewczynę, która
trzymała Laurę.- Niedługo tu zamieszkamy. Zaraz po sylwestrze.
- Wspaniały jest ten dom.- Olcia pociągnęła nosem.- Szkoda,
że już z nami Laury nie będzie. Naprawdę się przyzwyczaiłam do małego dziecka.
- Nie tylko ty, uwierz.- Usiedliśmy wszyscy na kanapie.-
Jakoś przeżyjemy to rozstanie. Myślę że po ślubie założymy własną rodzinę. No
wiesz będziemy mieszkać… Ty… Ja… Nasze dziecko…
- Oj rozmarzyłeś się. – Zaczęliśmy się razem śmiać.. Tak,
nawet Laurka. Jest taka słodka. Nie wiem jak my się z nią pożegnamy.- Jedziemy
do ciebie.? No chyba, że wolisz żebym wrócił do chłopaków.- Zrobiłem smutną
minke.
- Głupolu, no pewnie, że zostajesz u mnie. – Rozchmurzyła
się. Położyła się na moim torsie, a ja zacząłem bawić się jej długimi włosami.
- Mam się śmiać czy obrazić.?- Zapytałem rozbawiony. Ola
odpowiedziała śmiecham.- To jedziemy.?
*Maja*
Siedzieliśmy oboje na łóżku w
moim pokoju.
- Myślałaś kiedyś o naszej przyszłości.?- Zapytał mnie
znienacka Louis.
- Hmm… Pomyślmy. Będziemy tworzyli wspaniałą rodzinę razem z
dwójką wspaniałych dzieci.- Gdy odpowiadałam na to pytanie chłopak patrzył mi
się głęboko w oczy.
- Ale wiesz, że nawet gdybyś musiała mieć nawet 6732945
córek, żeby mieć syna to to zrobisz jeśli chcesz być ze mną.?- Zapytał mnie po raz
kolejny. Nie powiem zaskoczył mnie tym pytaniem. O ile można było to tak nazwać…
To było raczej stwierdzenie faktu.
- Ale ty tak na poważnie.?- Przeraziłam się.
- Taak.- Przedłużył słodko wyraz.- Choć mam nadzieje, że
najpierw urodzi się synek, a potem córeczka.
- Heh. Ale ty mi się tu tak nie rozmarzaj, bo mi się nie
śpieszy ze ślubem tak jak Oli i Niall’owi.- Stwierdziłam po czym pocałowałam
chłopaka w usta.
- A szkoda.- Powiedział szybko i odwzajemnił pocałunek.
*Olcia*
- Laura już śpi, co robimy.?- Zapytałam schodząc do kuchni,
gdzie znajdował się mój chłopak.. Upss.. Przepraszam, narzeczony.
- Pogadamy.?- Zapytał odwracając się w moją stronę. Złapał
mnie za rękę i poszliśmy do góry. Usłyszeliśmy rozmowę między dwojgiem ludźmi w
pokoju Mai.
-O gołąbki kolejne też wróciły.- Zaśmiałam się.- Po drodze
tylko wstąpiliśmy i powiedzieliśmy, że już jesteśmy, a następnie ruszyliśmy z
powrotem do mojego pokoju. Usiedliśmy na łóżku. Oparliśmy się o ścianę i blondyn
zaczął rozmowę.
- Wiesz, że ja gram w zespole i tak dalej.- Posmutniał. Ja kiwnęłam
twierdząco głową na znak ,,Tak”.- No więc pewnie wiesz, że mamy trasy
koncertowe.- Znowu kiwnęłam głową w góre i w dół. Zaczynałam rozumieć do czego zmierza.-
No właśnie. Niedługo, a dokładnie po sylwestrze zbliża się trasa.
- Jak długa.?- Wiedziałam, że trasy nie trwają po kilka dni
czy tygodni. Niektóre trwają nawet rok. Wiem coś o tym w końcu sama jestem w
zespole.
- Na trzy miesiące przynajmniej.- Zatkało mnie. Jak już
mówiłam, trasy mogą trwać nawet i rok, ale jakoś nie mogłam sobie wyobrazić
trzech miesięcy bez Niall’a. – Poradzimy sobie mimo wszystko. Będziemy do
siebie dzwonić po kilka razy dziennie, a wieczorami rozmawiać na skype. Dobrze.?-
Chyba zauważył, że w oczach stanęły mi łzy. Nie wyobrażam sobie tego.
- Ola. Damy rade. – Przyciągnął mnie bardziej do siebie i
przytulił mocno. – Minie szybko. Razem z Majką będziesz spędzała czas. A jak wrócę
zostanie jakiś miesiąc do ślubu. I wtedy legalnie ze sobą ...- Nie dokończył
tylko poruszał brwiami.
- I jak ja mam uwierzyć, że ty do ślubu…- Dobra nie ważne. Zaśmiałam
się przez łzy .- Idziemy spać.?
- Chętnie.
Zasneliśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz