*Święta Bożego Narodzenia*
* Godzina 17.00*
* Godzina 17.00*
*Ola*
Następnie postanowiłam wziąść się za Laure.
Przewinełam Ją i ubrałam śliczną różową sukieneczke, a na to biały sweterek.
Gdy wyszlam z dziewczynką na rękach z pokoju ujrzałam
Niall’a. Boże… Jaki on przystojny. Jeszcze w dodatku ten garnitur. Rozpływam
się.
- Ślicznie wyglądają moje dziewczyny.- Przytulił mnie tak,
aby nie zgnieść małej.- Zresztą co ja mówie… Wy zawsze tak wyglądacie.- Dał mi
buziaka w usta i zeszliśmy na dół.
- Onononon.!- Zawałoł na nasz widok brat Niall’a Greg.-
Zapowiadacie się na wspaniałą rodzinkę.
- Miejmy nadzieje, że kiedyś się pobierzemy.- Blondyn
spojrzał na mnie jakby chciał mi coś powiedzieć, ale nie mógł.
- Co ty knujesz.?- Zapytałam mojego chłopaka.
- Jeszcze nic.- Powiedział a Gereg tylko dodal ,,jeszcze’’-
Choć usiądziemy już przy stole.
Wszyscy zasiedli. Zaczęliśmy wieczerze.
*Louis*
Wszyscy byli już gotowi. Dobijala 18.00.
Wieczerza była gotowa, więc zasiadlismy do stołu. Uwielbiam ten dzień. Nie dosyć, że wypadają
dzisiaj święta to również MOJE URODZINY.! Podzieliliśmy się opłatkiem i zaczęliśmy
jeść.
- No to czas na prezenty.!- Krzyknęły rozradowane siostry Lou.
- Louis, ja też mam dla ciebie prezent.- Odwróciłem się do Mai.-
Nie jest co prawda za duży, no ale…- Dokończyła podając mi małe, opakowane pudełeczko.
Ogółem byłem zszokowany, że maja ma dla mnie prezent. Zacząłem
odpakowywać. W środku znajdowało się zdjęcie oprawione w ramke. Było to nasze
zdjęcie.
- Mam nadzieje, że tak szybko, a najlepiej w ogóle o sobie
nie zapomnimy.- Przytuliłem dziewczynę. Nie był to duży prezent, ale od serca. Najbardziej
mi się podobał ze wszystkich, a dostałem nawet samochód od rodziców. Nie
mówie.. Każdy prezent był wyjątkowy, ale ten szczególnie.
*Niall*
Nagle moi rodzice zaprosili nas do drugiego
salonu. Mówiąc nas miałem namyśli mnie i Olę, ale oczywiście Greg tez polazł za
nami jak to on.
- Mam nadzieje, że się nie mylimy
i robimy dobrze sponsorując wam…- Zaczeła mama.
- Poczekaj, niech sami zobaczą,
co takiego.- Zaśmial się z koleji tata.
Wręczyli nam małe pudełeczko.
Zastanawiałem się co tam może takiego być, lecz to co ujrzałem…Nigdy bym się
nie domyślił… Nigdy. Znajdowało się tam kilka kluczy. Domyślałem się… Ola chyba
też, ponieważ zaszkliły jej się oczy.
- Kupiliśmy wam dom.- Powiedziała
moja rodzicielka.- Wiecie, może niedługo założycie rodzine.Ola nie wytrzymała. Oddała Laure
mojemu bratu a sama przytuliła się do mnie z całej siły i się popłakała. Ja
pogłaskałem ją po plecach i również zaszkliły mi się oczy. Dziewczyna lekko się
oddaliła:
- Kocham cię.- Powiedziała.
- Niall’er. No dawaj na co
czekasz.- Zawołał Greg.
No tak prawie bym zapomniał.
*Ola*
Nie wiedziałam co jeszcze może
się wydażyć. Gdy naglę Niall klęknął przede mną. Wyciągnął przed siebie , w
moją strone małe czerwone pudełeczko z pierścionkiem w środku.
- Wiem, że jesteśmy ze sobą
dopiero kilka miesięcy, ale czy..- W jego oczach stanęły łzy- Czy zostaniesz moją żoną.?
Popłakałam się jak głupia.
Wszyscy milczeli.
- Tak.! – Prawie krzyknęłam.
Chłopak założyl na mój palec pierścionek. Był śliczny. Przytuliłam się po raz
setny do blondyna. Własny dom, zażyczony. Wspaniałe święta.
- No to stary ci się udało.-
Poklepał Greg Niall’a po plecach.- Gratulacje.
- Mamo. Przestań plakać.-
Powiedział również wzruszony Horan.
Laura chyba wyłapała sytuacje, bo
zaczeła się śmiać. Jeszcze wystarczyło wykonać parę telefonów i można było iść
spać. Spać koło narzeczonego. Jak to brzmi… Tak dorośle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz