sobota, 27 lipca 2013
Rozdział 33.
Po raz ostatni przytuliłam się do Louis'a.Łzy płynęły mi po policzkach i nie mogłam się uspokoić.
-Zadzwonię jutro!-krzyknął Tomlinson i zniknął za rogiem razem z całą resztą.
Olcia podeszła do mnie i się przytuliła.W końcu Niall to jej narzeczony.
-Jedziemy gdzieś? -zapytała.
-Gdzie?
-Nie wiem.
-To chodźmy coś zjeść.
-Noo... w sumie zgłodniałam.-zaśmiała się przez łzy.
Ruszyłyśmy w stronę auta i w spokoju pojechałyśmy do centrum.Weszłyśmy do pierwszej lepszej restauracji i złożyłyśmy zamówienie po czym kelnerka szybko je przyniosła.
-Hej..możemy się dosiąść?-nasze oczy zobaczyły dwie dziewczyny, niską brunetkę i wysoką blondynkę.
-Pewnie..siadajcie.-odparła Ola.
-To Wy jesteście dziewczynami Niall'a i Louis'a?-zapytała blondynka.
-Ona jest narzeczoną.-wskazałam na bliźniaczkę widelcem.
-Ah..no tak.Miło Was poznać.Jestem Weronika,a ta blondynka to Karolina.
-Ola,a to Maja.
-Tak wiemy.-uśmiechnęły się w tym samym czasie.
Dowiedziałyśmy się,że dziewczyny są fankami One Direction i choć są młodsze o trzy lata to były strasznie miłe i bardzo je polubiłam.Wymieniłyśmy się numerami i pojechałyśmy do domu.Byłam już strasznie zmęczona więc położyłam się w swoim pokoju,a moja siostra poszła coś oglądać.Nagle obudził mnie dzwonek mojego telefonu.
-Halo?-powiedziałam zaspana.
-Wiem,że miałem zadzwonić jutro no ,ale widzisz...-to Louis.
-No widzę,widzę.
-Zostawiłem coś dla Ciebie w Twoim samochodzie właściwie dla Was.
-Co?-zdziwiłam się.
-Kluczyki do naszego domu i chciałbym żebyś tam jeszcze dzisiaj pojechała z Olką..tam też jest coś dla Was.
-Ale..
-Obiecaj mi to.
-No dobrze.
-Obiecujesz?
-Obiecuje,obiecuje!
-No to...-chłopak nie dokończył.-Ups..muszę iść.
-Pa..-zesmutniałam.
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie też.
-Pa..
Rozłączyłam się.Po cichu zeszłam na dół.Olka oglądała jakiś horror więc postanowiłam ją trochę wystraszyć.Poczołgałam się do kuchni tak żeby nie zauważyła.Otworzyłam szafkę i wyrzuciłam z niej parę rzeczy.
-Majka?-zapytała wystraszona.
Nie mogłam przestać się śmiać,ale jednak to opanowałam.Dziewczyna podeszła i podniosła rzeczy z podłogi ,a ja schowałam się pod stołem.Chwyciłam jej nogę.
-Aaaa!-zaczęła krzyczeć.
-Chodź tu! zjem Cię!Aaaa!-zaśmiałam się.
-Majka! to nie jest śmieszne!-krzyknęła kiedy już wyszłam spod stołu i rzuciła we mnie paczką płatek.
-Chodź..-pociągnęłam ją za rękę.-Ubieraj się.
-Po co? Gdzie jedziemy.
*Olcia*
* dziesięć minut później *
Majka wszystko mi powiedziała.Już byłyśmy pod willa chłopaków.Kiedy już weszłyśmy do domu panował lekki bałagan,ale w końcu mieszka tutaj Harry i nie zdziwiło mnie to.Na stole leżała jedna karteczka z napisem '' DLA WAS ''. Otworzyłam ją.
-O boże...-wykrztusiłam.
-Co to?-zapytała moja Maja.
-Bilety do Los Angeles!-zaczęłam krzyczeć tak jak moja siostra.
-Daj..Ej.. czekaj coś tu jeszcze jest..Trzymaj.
-A to co?
-Wejściówki na koncert chłopaków!
-Kiedy!?
-Za dwa tygodnie!
Cieszyłyśmy się jak małe dzieci,które dostały lizaka.Szkoda ,że dopiero za dwa tygodnie ich zobaczymy,ale przynajmniej zdążymy zatęsknić za nimi.
Na stole jeszcze leżały dwie karteczki.Jedna dla mnie i jedna dla Mai.
-Czytaj pierwsza.-powiedziałam.
-Na głos?
-Tak.
-Mam nadzieję ,że prezenty Wam się podobają..Widzieliśmy się parę godzin temu ,ale ja już tęsknie i chcę Cię już jak najszybciej zobaczyć.Pewnie te 2-3 miesiące zlecą Wam strasznie szybko i równie szybko się zobaczymy.Kocham Cię.Louis.-przeczytała,a z oczu polały jej się łzy.
-No chodź tu.-przytuliłam ją.
-Teraz ty.
-Droga Pani Horan.-haha,zaśmiałyśmy się.-Chcę już tak na Ciebie mówić i chcę być już Twoim mężem.Chcę się codziennie budzić przy Tobie i tak samo zasypiać.Chcę już po prostu żebyś była tylko moja.Nie wiem co mam pisać i chcę tylko napisać ,że bardzo i to bardzo Cię kocham!Niall.
*Louis*
Po skończonej próbie na jutrzejszy koncert udaliśmy się do hotelu,ale nocy spokojnie nie spędziliśmy.
-Niall,Louis..szef Was woła.-do naszego pokoju wszedł Liam.
-Co on znowu chcę?-zapytałem wkurzony.
-Nie wiem,ale to coś poważnego.
Powiedziałem coś brzydkiego ,ale już nie pamiętam co.
-Louis..wiesz może o co chodzi?-zapytał Niall.
-Mogę się spodziewać.Pamiętasz jak wyszedłem ze szpitala kiedy szef mnie wezwał?
-Tak
-On wtedy chciał żebym zerwał z Mają.
-CO!?
-To co słyszysz,Niall.
-Chodźmy już do niego.
Razem z Niall'em wszedłem do pokoju szefa.
-No jak dobrze,że już jesteście...-rzucił oschle.
-O co chodzi?-zapytał Niall.
-Louis dobrze wie o co chodzi,ale ty chyba nie.
-Domyślam się..
-Widzisz Louis..jaki z niego mądry chłopak-poklepał mnie po plecach,a ja się odsunąłem się od niego.-Co taki agresywny?Nie lubisz mnie?
Nie odezwałem się.
-Więc Louis..dlaczego nie wykonałeś mojego polecenia?
-Bo nie..Mam dość tego,że mi rozkazujecie i mam dość Was.To jest nasze życie i możemy z nim robić co chcemy.
-Wykonasz je prędzej czy później,a Niall już teraz,prawda?
-Nie.
Mężczyzna bezczelnie się zaśmiał.
czwartek, 25 lipca 2013
Rozdział 32 - Wspólna praca
________________________________________________________________________________
*Następnego dnia*
Rozdział 31.
-Gdzie Louis.?-zapytałam Niall'a kiedy już moją siostrę zabrali na badania.
-Em...-widać było ,że chłopak coś kombinował.
-Powiedz SZCZERZE.-podkreśliłam drugie słowo.
-Poszedł do szefa.
-Ahaa...-westchnęłam.-idziemy się czegoś napić?
-Z chęcią...-uśmiechnął się,ale dalej widać było ,że martwił się o Olkę.
Po drodze spotkaliśmy Louis'a.Wydawał się taki jakby przybity i smuty,ale nie chciał powiedzieć o co chodzi.Dziwne.Poszliśmy do małej szpitalnej kawiarenki.Niall zamówił jakieś ciastko tak jak Lou,a ja sok marchewkowy.
-Coraz bardziej cię kocham.-odparł Louis.
-Nie rozumiem...
Chłopak popatrzył na mój sok.
-Ah...tak.No widzisz jesteśmy dla siebie stworzeni.-uśmiechnęłam się.
-No raczej...-odwzajemnił mój gest.
Nagle zadzwonił mój telefon.
-Maja...Cześć..słuchaj.-to mój szef.-Za dwa tygodnie wylatuje samolot do Hiszpanii..em.. o 13:00 więc się nie spóźnij.
-O boże..kompletnie o tym zapomniałam!
-Jak to?
-Mam teraz bardzo trudny okres w moim życiu i nie wiem,ale chyba powinnam zrezygnować z tego wyjazdu..
-Majka..Przestań..to tylko 4 dni.
-Zastanowię się i przepraszam.-westchnęłam rozłączając się.
Nie wiem czy powinnam tam lecieć.Nie mogę zostawić majki samej,a tym bardziej jak Niall jedzie w trasę i nie będzie miał się nią kto zająć..Zaraz,zaraz..LOL! o matko..o niej kompletnie też zapomniałam.Nie mamy ze sobą w ogóle kontaktu.Kurdę..zapominam o najważniejszych rzeczach.
-Co się stało.?-zapytał Horan.
-Nic..Nic..
-Ja widzę,że coś jest na rzeczy.-odparł mój chłopak.-Ej..co się stało?
-Powiem Wam kiedy indziej..Nie naciskajcie..proszę.Idziemy do Olki?
-No okej!-krzyknął Niall,a ludzie w kawiarence dziwnie się na niego popatrzyli,ale on miał to gdzieś.
Olcia jeszcze była na badaniach,ale postanowiliśmy poczekać na nią w sali.Po chwili już była z nami.Czuła się o wiele lepiej bo dostała jakieś leki i mogła z nami normalnie rozmawiać.
-Jak się czujesz?-zapytał ją Niall.
-Już o wiele lepiej.
-A jak to się w ogóle wszystko stało?-zapytałam.-Strasznie martwiliśmy się o ciebie.
-Sama nie wiem...
-No dobrze...to ja Cię nie męczę...
Dziewczyna się zaśmiała.
-Niall..-odwróciła głowę w jego kierunku.
-Tak?
-Słyszałam wszystko co do mnie mówiłeś.
-Ale,ale jak to możliwe?
-Po prostu słyszałam.-uśmiechnęła się do niego.
-Em...to może my wyjdziemy.-odezwał się Louis.
-No właśnie..-zaśmiałam się.- pojedziemy do hotelu po jakieś Twoje rzeczy.
-Dobrze,dziękuje.
*10 minut później*
Spakowałam parę ciuchów i jakieś podstawowe kosmetyki Olki i wróciłam do samochodu ,w którym siedział Tomlinson.
-To gdzie jedziemy?-zapytał kiedy usiadłam obok niego.
-Do szpitala.-uśmiechnęłam się.
-No proszę...chcę z Tobą trochę pobyć.
-No dobrze.To..gdzie jedziemy?
-Hmm..wiem!Masz...-chłopak podał mi chustkę.-zawiąż oczy.
*Niall*
Siedziałem z Olcią na łóżko szpitalnym.To niesamowite..faktycznie wszytko słyszała..wszystko co powiedziałem kiedy była jeszcze w śpiączce.
-Przyznaj się...ty wtedy nie spałaś!-zaśmiałem się.
-Niall..na prawdę nie.-pokazała swoje białe zęby.
-No dobrze...Nie mogę doczekać się Maja.
-Ja też..chcę być już Pani Horan.
-A ja chcę być już mężem Pani Horan.
Nagle do sali wszedł lekarz.
-Możemy porozmawiać?-zapytał.
-Jasne-odparła dziewczyna.
-W cztery oczy..
-Nie..Niall to mój narzeczony i chcę żeby to słyszał.
-Aaaa...narzeczony.No to gratulację.-Lekarz uścisnął mi dłoń.
-Dzięki.-zaśmiałem się.
-Wszystko jest okeej..-zaczął.-więc pani Aleksandro..e..zatrzymamy panią jeszcze na obserwację czyli jakieś dwadzieścia cztery godziny no i..potem wypisujemy,tak?
-Tak.
Kiedy mężczyzna w białym fartuchu wyszedł wróciliśmy do naszej rozmowy.
-Ciekawe czy będzie chłopczyk czy dziewczynka...
Dziewczyna wybuchła śmiechem.
-Panie Horan... Oj..Panie Horan..
-No co się śmiejesz?-zapytałem.-I ciekawe jak będzie wyglądać.. i czy będzie miało blond czy brązowe włosy..
-Dobrze..Niall..bądź już cicho.-powiedziała i delikatnie pocałowała mnie w policzek.
Chociaż dziewczyna była blada i przemęczona to dla mnie była piękna...jak zawsze.Rozmawialiśmy chyba jeszcze z godzinę ,ale w końcu zasnęliśmy.
środa, 24 lipca 2013
Rozdział 30
niedziela, 21 lipca 2013
Rozdział 29
*Louis*
-Niall...-zaczęła Majka.-Kto to był?
-Boże...-przyjaciel schował twarz w swoje dłonie.
-Niall!Kto to był?!-krzyknęła.
Chłopak nam wszystko powiedział...Wszystko-to znaczy całą rozmowę telefoniczną.Moja dziewczyna była roztrzęsiona i strasznie płakała za swoją siostrą,a Horan był jeszcze bardziej wystraszony ode mnie.Ustaliliśmy,że zrobimy tak jak powiedzieli porywacze.Zostawiliśmy pieniądze w wyznaczonym miejscu i czekaliśmy aż podrzucą nam gdzieś Olkę.Te kilka godzin..One były po prostu okropne.Siedzieliśmy w kółku..w salonie.. bez żadnego słowa.Nagle ktoś zapukał do drzwi.Majka od razu wstała i pobiegła w ich strone i usłyszeliśmy jak otwiera drzwi.
-Aaaa.!-Moja dziewczyna zaczęła krzyczeć.
Wszyscy od razu wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę bliźniaczki.Dziewczyna klęczała,a na rękach trzymała poszukiwaną.
-Ola!-Niall szybko podbiegł do swojej narzeczonej.-Szybko!Musimy zawieźć ją do szpitala!-zaczął się wydzierać.
Nie mogłem się opanować..z resztą tak jak cała reszta.
*Maja*
Chwyciłam za kluczyki wynajętego przez mojego chłopaka samochodu.Niall zabrał Olę na ręce.-Tak się o nią martwił ,a nawet chyba gorzej niż ja.Tak bardzo ją kocha.Po drodzę Louis zadzwonił na policję.Na prawde sie wtedy bałam.Z moją siostrą w ogóle nie było kontaktu,a do tego..godzina 24 i nasze wielkie zmęczenie.Dojechaliśmy do pobliskiego szpitala.Wlecieliśmy do niego jak strzała.Sanitariusze pytali co się stało,jak,gdzie i takie bzdety.Mnie skierowali do recepcji żebym podała dane mojej siostry.Wykonałam swoje zadanie i wróciłam do chłopców.Akurat stał przy nich lekarz.
-O co chodzi?-zapytałam przerażona.
-Właściwie to jeszcze nie wiemy.Pani siostra jest strasznie odwodniona i do tego nie możemy jej wybudzić.
-Ale jak to?-wystraszył się Niall.
-Przykro nam,ale mamy podejrzenie ,że Pani Aleksandra zapadła w śpiączke.
Załamałam się.
-Wróćcie do domu.Zadzwonimy do państwa jeśli będziemy coś wiedzieć.
-Ja nigdzie nie idę!-oznajmiłam.
-Nie żeby coś,ale..I tak nie ma sensu tutaj siedzieć.-wtulił się we mnie Louis.
-Dobrze pan mówi.My o nią zadbamy.
Louis zdołał mnie przekonać żeby wrócić do domu..Chociaż nie chciałam,ale Niall to osobna historia.Reporterzy już zlecieli się na szpitalnym korytarzu.Wszyscy do słownie WSZYSTCY pytali się o co chodzi i dlaczego jesteśmy w szpitalu.Ja ani Lou. Nic nie powiedzieliśmy.Niech pilnują swoich spraw,a nas niech zostawią w świętym spokoju.Powoli wychodziliśmy ze szpitala,ale coś mnie tam ciągło..Nie chciałam zostawiać jej samej,ale już tam nie wróciłam.Większość z Was nie potrafi mnie zrozumieć i pomyśli,że jestem złą siostrą,ale..może na prawdę taka jestem?Nie wiem już sama.Tym razem prowadził Louis.Powoli zasypiałam jak to ja.Kiedy jadę samochodem szybko zasypiam tak jak..Ola.Miałam wyrzuty sumienia ,że ją tam zostawiłam.Chłopak nagle się zatrzymał.
-Już?-zdziwiłam się.
-Tak..Znaczy..Nie jesteśmy w hotelu.
Chłopak pomógł mi wysiąść.Objął mnie ramieniem i ruszyliśmy przed siebie.
-Gdzie idziemy?-zapytałam.
-Nie wiem.
-Jak to?
-Wiem,że jesteś smutna ,a Ola leży w szpitalu,ale chcę być teraz tylko z Tobą.Ostatnio spędzamy tak mało czasu tylko we dwójkę i po prostu...po prostu za Tobą tęsknie.
-Ja też za Tobą tęsknie i w ogóle.-przytuliłam go.-Ale to nie jest chyba najlepszy moment na romantyczne spacerki.
-Przepraszam.
-Nie masz za co.-musnęłam go lekko w usta.-Wracajmy do szpitala..Nie powinnam z niego wychodzić.
-No dobrze.I wiem,ze za często Ci tego nie mówie ,ale strasznie Cię kocham.
-Ja Ciebie też.
Po 10 minutach byliśmy na miejscu.Wszędzie łazili reporterzy...Niall siedział przy ścianie na jednym z sześciu krzeseł.
-Wszystko okej?-zapytałam.
-Nie...-odpowiedział cicho kiedy usiadłam obok niego.
-Mi też jest ciężko.-po przyjacielsku przytuliliśmy się do siebie.
sobota, 20 lipca 2013
Rozdział 28
czwartek, 18 lipca 2013
Powiadomienie.!- Olcia
Bardzo was przepraszam, ale kolejny rozdział pojawi się dopiero w ... Już poczekajcie sprawdze.... w sobote. Ta bum bum tss. xD Bardzo was za to przepraszam , ale w tej chwili padam na ryj. ( grzeczniej twarz. ;3 ) a jutro premiera BSE więc będe się tak jarała że nie zdołam zjeść kolacji, a co dopiero coś napisać. :) Jeszcze raz za to bardzo przepraszam. :(
wtorek, 16 lipca 2013
Rozdział 27.
-Halo..?
-Majka...nie wiem co się dzieje...Ona...Ona..Boże...
-Niall,uspokój się i powiedz co się stało.-powiedziała wystraszona.
-Boże...Ona zniknęła.
-Niall..Kto zniknął,Olka.?
-Tak!-wydarłem się.
-Ale jak to?!
-No bo...nie wiem jak to.!
-Chłopaku! ogarnij się! co się stało!?
-Bo my..My szliśmy do sklepu i ona nagle zniknęła.
-Gdzie!?
-Nie wiem.!pisałem do niej i nic.
-Pytam się skąd zniknęła.Jaki adres.?
-No na Old Street!
-Zaraz tam będziemy.
Rozłączyła się.Jak ja mogłem nie zauważyć kiedy zniknęła!?To wszystko moja wina,a jak jej się coś stało.?Do głowy zaczęły przychodzić mi okropne myśli.Po piętnastu minutach dołączyła do mnie siostra Olci i mój przyjaciel.
-Niall...-zaczęła.-Jak to się stało?
-Sam nie wiem.
-Przecież nie mogła się zgubić.!
-A jeśli...
-Nie,Niall...Nie.
-Ale to możliwe..Ktoś ją wciągnął gdzieś albo...
-Dobra Horan..Zamknij się..Bo nie pomagasz.-potraktował mnie dość chłodno Louis,ale rozumiem go..Był przestraszony tym co się stało tak jak Majka i ja.
-Matko!Co my zrobimy!?-dziewczyna uklękła chowając twarz w swoje małe dłonie.
-Będzie dobrze.-od razu Louis ją przytulił.-Zadzwoń na policję,Niall albo...popytajmy się ludzi czy jej nie widzieli..
Dziewczyna tylko cicho zaczęła przeklinać i podeszła do pierwszej lepszej osoby wypytując się o Olkę,a Louis zadzwonił na policję i wszystko tam opowiedział
Niestety nie mogli nam pomóc.Zgłoszenie o zaginięciu dopiero po 48h od zdarzenia,ale przez ten czas ktoś może ją zabić!
-Wróćmy do hotelu i tak jej nie znajdziemy..Może sama przyjdzie.. -rozpłakała się Majka.-Może..Nie.Niall.?
-Tak?
-Dlaczego akurat ona.!?-łzy cisnęły jej się do oczu,a ja nie wiedziałem co powiedzieć.
Po chwili dyskusji postanowiliśmy wrócić do hotelu i jutro zadzwonić na policję.
*Maja*
Niall poszedł do swojego pokoju,a razem z Louis'em do swojego.Rzuciłam się na łóżko.
A zaraz potem Pan Tomlinson na mnie.
-Louis..Przestań.-pojedyncza łza spłynęła mi po policzku.
Chłopak lekko musnął moje usta,a ja oderwałam się od niego.
-Powiedziałam przestań!-wyrwałam się spod niego i wbiegłam do łazienki.
Przemyłam twarz lodowatą wodą.Usłyszałam ciche pukanie,ale drzwi były zamknięte na kluczyk więc nikt nie mógł wejść do pomieszczenia.
-Przepraszam...-to Lou.
-Ile razy będziesz mnie jeszcze przepraszać?-oparłam się i zjechałam po ścianie.
-Przepraszam..Nie chciałem..Wiem,że jesteś przybita całą tą sytuacją i chciałem Cię choć trochę od tego oderwać.-westchnął.
Podniosłam się,otworzyłam drzwi i od razu przytuliłam się do chłopaka,a on do mnie.
-Przepraszam.-powiedziałam cicho.
-Za co.?-zapytał nie odrywając się ode mnie.
-Za to jak Cię potraktowałam.Chciałeś dobrze.
Nagle do pokoju wpadł Niall.
-NIE!JA TAK NIE MOGĘ SIEDZIEĆ!MUSZĘ JĄ ZNALEŹĆ!-zaczął chodzić z lewej do prawej i z prawej do lewej krzycząc.
-Uspokój się błagam.Nie znajdziesz jej sam.
-Zawsze można spróbować.
-Może ona .. nie wiem ...zaraz wróci..Boże co ja gadam! Chodźmy jej szukać.
Cały dzień zleciał nam na łażeniu tu i tam pytając się nie znajomych ludzi czy widzieli taką ,a taką dziewczynę.-Na marne.Powoli cała nasza trójka zaczęła tracić siły,a zrobiło się już strasznie ciemno i zaczął pruszyć śnieg.Niall nie chciał przestać szukać Olki.Widać,że ją bardzo kocha.Moje powieki opadały i robiło mi się coraz zimniej.Usiadłam na jednej z pobliskich ławeczek.Obok przechodziło stado osób.Każdy z nich mógł ją przetrzymywać w swoim domu..Każdy z nich mógł jej zrobić krzywdę.Moje nogi całe ruszały się z zimna tak samo jaki i szczęka.Obudziłam się w hotelu z mnóstwem pytań w głowię.A może to był tylko zły sen?Chciałabym...
-Jak się czujesz.?-zapytał Louis kiedy zobaczył ,że się przebudziłam.
Rozdział 26
poniedziałek, 15 lipca 2013
Rozdział 25.
Rano obudziła nas płacząca Laura.Na zegarku godzina wskazywała ósmą. Niall wstał i wziął dziewczynkę na ręce ,a ona od razu się uspokoiła.Będzie z niego dobry tata i mąż..Mój mąż.
-To co w końcu z tym sylwestrem.?-zapytałam.
-Chłopcy wrócili dzisiaj w nocy do domu więc po południu z wszystkimi ustalimy co i jak,dobrze?
Pokiwałam głową na znak,że się zgadzam.Chłopak kołysał się z jednej nogi na drugą od czasu do czasu spoglądając na mnie.
-Coś Cię martwi.?-zapytał i odłożył Laurę do łóżeczka.
-Nie chcę żebyś wyjeżdżał.-Odgarnęłam włosy na plecy.
-Ja też nie chcę.-delikatnie mnie pocałował.
-ALOOHAAA!-Do pokoju wpadł Louis,a my szybko oderwaliśmy się od siebie.-Co tam gołąbeczki?
-Louis..-Mój narzeczony chwycił się za głowę.
-Przepraszam..już idę,-powiedział i wyszedł,a dziewczynka znów zaczęła płakać.
-Wiesz chyba jest głodna.-powiedziałam uśmiechając się.
-Pójdę ją nakarmić,a ty pogadać z Majką i Louis'em i ustalcie co z tym sylwestrem bo on jest już jutro.
-Okej.
Niall wyszedł z pokoju ,a ja zaraz za nim.Z pokoju Majki słyszałam jej dość wyraźny śmiech.Głośno zapukałam,a po chwili usłyszałam ''Proszę'' ze strony mojej bliźniaczki.Oboje byli bardzo rozbawieni ,ale nie dowiedziałam się o co chodzi..No trudno.
-Co z sylwestrem?-zapytałam po chwili.
-Słyszałam ,że Zayn razem z Liam'em i Harry'm lecą na jakąś imprezę do Kanady.-stwierdził Louis.-Może my też polecimy razem z nimi?
-DO KANADY!?-wyskoczyła Majka.
-Tak,tak do Kanady.-powtórzył.
-Ale to cholernie daleko.-skrzywiłam się.
-A tam..ważne żeby dobrze się bawić,a i tak nasza wspaniała trójka wynajęła caaaały samolot więc możemy się wbić.
Zgodziłam się tak samo jak i moja bliźniaczka.Nigdy nie byłam w Kanadzie i strasznie się cieszę,że tam lecę.Niall też już o wszystkim wiedział i ustaliliśmy ,że szybko się spakujemy i polecimy jeszcze dzisiaj.Nagle zadzwonił telefon.
-Dzień dobry-usłyszałam w słuchawce kobiecy głos.
-Dzień dobry.
-Czy mogłabym wpaść po Laurę za jakieś 10 minut.?
-Och..Na prawdę musimy ja oddawać.?-zapytałam.
-No niestety tak..
-No dobrze..To czekamy.
Te paręnaście minut minęło jak sześć sekund.Ja i Niall spakowałam dziewczynkę żegnając się przy tym.Niall był na prawdę smutny tak jak ja.Ktoś zapukał do drzwi.Można było się spodziewać kto to.
-Ja po Laurę.-uśmiechnęła się ta sama blondyneczka co jakiś czas temu.
-Tak,wiem.-Podałam jej dziewczynkę,a Niall jej rzeczy.
Chłopak wyglądał jakby miał się zaraz rozpłakać.
-Do widzenia.-powiedziała kobieta i nie czekając na odpowiedź ruszyła w stronę swojego samochodu.
*Maja*
-To co robimy?-do pokoju wpadł Louis.
-Nudzimy się,pakujemy.-pokazałam mu język.
-A właśnie muszę jechać po rzeczy.Pojedziesz ze mną?
-Pewnie,ale pójdę jeszcze sprawdzić co u Olki.-powiedziałam otwierając drzwi.
Akurat wchodziła z Niall'em do pokoju.
-I jak?-weszłam za nimi.
-Źle.-trochę się rozpłakała.
-Nie płacz.-przytuliłam ją tak samo jak i Niall.-Będziecie mieli swoje dzieci.-uśmiechnęłam się.
-No nie wiem...
-Będziemy.-stwierdził Niall.
-Zostawię Was samych...a Niall idziesz po rzeczy do domu?
-Nie..Mam tutaj.-uśmiechnął się do mnie.
-To ja z Lou.jadę,pa.Trzymajcie się.
Louis czekał w samochodzie..W moim samochodzie..Ubrałam się szybko i wyszłam.Znowu zaczął padać śnieg.
-Nie lubię zimy.-wsiadłam do samochodu.
-Ja tam lubię..Można się poprzytulać.
Po chwili byliśmy już w willi chłopaków.
-Heeeej!-przywitał się Harry,a zaraz po nim Zayn i Liam.
-Hej,hej.Spakowani?-zapytałam kiedy Lou. poleciał do pokoju.
-Tak.-odpowiedziała cała trójka.
*5 godzin później*
Byliśmy już w drodze do Kanady.Zostały nam jeszcze 4 godziny lotu.
-Gramy w butelkę?-zaproponował Hazza.
-Harry..cały czas w to gramy..Wymyśl coś innego.-powiedział zasypiający Louis.
-No to kurde zagrajmy w słoneczko...-przerzucił oczami.
-Jak się w to gra.?-zapytała moja bliźniaczka.
-Nie chcesz wiedzieć.-zaśmiałam się.
-Chodź wytłumaczę Ci.
Harry i Olka poszli na koniec samolotu.Usiedli,a ja co chwilę na nich zerkałam.
niedziela, 14 lipca 2013
Rozdział 24
Rozdział 23.
Razem z Niall'em i Laurą usiedliśmy przy rozpalonym kominku.Cudowna atmosfera i myśl,że za nie długo weźmiemy ślub i całe życie nabrało sensu.
-Przed sylwestrem musimy ją oddać.-westchnęłam patrząc na Laurę.-Znaleźli jej rodzinę zastępczą.
-Ale ja nie chcę.-przytulił się Niall.
-Ja też...Ja też nie chcę jej oddawać,ale musimy.
Horan ucichł,a Laura patrzyła na nas tym swoim słodkim wzrokiem jakby wszystko zrozumiała,wszystko co właśnie powiedzieliśmy.Obok kominka stała zapalona choinka ,którą za niedługo trzeba będzie rozebrać.Mam dużo planów na przyszłość i to jest według mnie jest cudowne.Zamieszkam razem z Niall'em,po jakimś czasie założymy rodzinę,a wcześniej... a wcześniej weźmiemy ślub.
-To jakie plany na sylwestra?-zapytał Horan.
-Chciałam wrócić do Anglii,ale jeżeli ty też polecisz ze mną.
-Oczywiście.-pocałował mnie w czoło.-To znaczy,że sylwester z chłopakami i Majką,tak?
-Tak.-uśmiechnęłam się.-Ale gdzie?
-Coś wymyślimy razem z resztą żeby nie było,że my wszystko planujemy bez ich wiedzy.
-No dobrze.
-Aa...Kiedy chcesz wracać?
-Kiedy się da i kiedy chcesz.
-To jutro?-zapytał.
-No okej..jeszcze musimy oddać Laurę.-posmutniałam.
-Będzie dobrze.-pocałował mnie,a po moim ciele przeszły ciarki.-Idę zabukować bilety.-powiedział i zniknął za rogiem.
*Maja*
Powoli dojeżdżaliśmy do domu.Byłam zmęczona już tą długą,ale na prawdę długą jazdą.
-Chcecie coś do picia?-zapytał Louis.
-Ja chcę.-wyrwał się Harry.
-A ty?-Spojrzał na mnie kiedy już zatrzymał się na stacji benzynowej.
-Nie,dzięki.
-Okej...To Ci wezmę coś.-uśmiechnął się.-A ty Loczek co chcesz?
-Weź cokolwiek.
Nie było go chyba z dwie minuty,ale ja już zdążyłam zasnąć.Obudziłam się w łóżku.Była już chyba siódma rano.Odwróciłam się i zobaczyłam Harry'ego.
-MATKO BOSKA! HARRY! CO TY TUTAJ ROBISZ?!-krzyknęłam spadając z łóżka.
-Majka..Uspokój się.-szybko wstał i mnie podniósł.-wszystko okej?-zapytał.
-Ała.. moja głowa..chyba o coś uderzyłam.-powiedziałam chwytając się za nią,a potem spuszczając rękę na dół.
-Ej..Masz krew na dłoni.-wystraszył się Hazza.
-O kurr..-spojrzałam na rękę po czym wbiegłam do łazienki zamykając drzwi na zamek.-Aaaaaa!
Nie było to nic poważnego.Spłukałam zimną wodą włosy,a potem je wysuszyłam.Umyłam ręce z krwi i zeszłam na dół.
-Boże.. wszystko w porządku?-zza rogu rzucił się na mnie Styles.
-Jak będziesz mnie tak straszyć to nie będzie w porządku.-powiedziałam oschle.
-Przepraszam...Na prawdę...-spuścił głowę.
-Dobra,dobra..za to w nocy wyprostuje Ci te Twoje loczki.
-Nieeeeeeeeeee!-zaczął krzyczeć.
-Co ty się tak Harry drzesz.?-do salonu wparował Louis.
-Ona,ona chce mi wyprostować Loki.!
-Za to,że mi rozwalił głowę.-wtrąciłam się.
-Jak rozwalił głowę.?-spoważniał.
-Bo jak się obudziłam leżał ze mną w łóżku i..
-Przepraszam gdzie leżał?-Louis spojrzał na Harry'ego.
Mina Harry'ego-bezcenna..Jakby miał zaraz wybuchnąć śmiechem,ale Lou. nie było do śmiechu.
-To nie jest zabawne..-wkurzył się.
-Louis..Spoko..Jest okej.-powiedziałam kiedy już spojrzał na mnie.
-Nie..Nie jest okej.
-Louis..Chodź.-chwyciłam go za rękę i poszliśmy do sypialni.
Chłopak usiadł na łóżku ,a właściwie rzucił się na nie.
-Co to miało być?-zapytał.
-O co Ci chodzi?
-Puściłaś się z nim?
-Słucham?-zdziwiłam się i nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam.-Louis..przesadziłeś!
-Przepraszam..-Wstał i chwycił mnie za biodra.
-NIE! LOUIS PRZESADZIŁEŚ!-krzyknęłam odpychając go po czym wybiegłam z pokoju.
Szybko ubrałam kurtkę,buty i szybkim krokiem ruszyłam z stronę mojego domu.Po drodze sprawdziłam jeszcze czy mam klucze.Na szczęście miałam je w bocznej kieszeni kurtki.Bez problemu weszłam.We wszystkich pomieszczeniach było strasznie zimno.Rozpaliłam w kominku i od razu zrobiło się przyjemniej.Usiadłam na przeciwko niego.Patrzyłam na palące się drewno przez dobre pół godziny,a nawet nie wiem kiedy zaczęłam płakać.Dlaczego on znowu uważa ,że jestem puszczalska.Może to ma się dziać specjalnie.Żebym w końcu zrozumiała,że do siebie nie pasujemy,że nie jestem jego warta.Znowu się zaczyna.Mam już tego po prostu dość.Nagle zadzwonił telefon była to moja bliźniaczka.
-Halo?-powiedziałam wycierając łzę,która wyleciała mi z oka.
-Co się stało?!
Rozpłakałam się jeszcze bardziej.
-Majka..co się stało?-powtórzyła.
-Nic.. Nic się nie stało.-wydusiłam.
-Przecież płaczesz.To Louis,prawda?
-Nie..-skłamałam.
-To Louis.-powiedziała z przekonaniem.-Co się stało?
Wszystko jej powiedziałam,wszystko od A do Z.
*Olcia*
Nie mogłam uwierzyć w to co przed chwilą usłyszałam..Po prostu nie mogłam.Dobrze im się układało jak nam wszystkim.Louis dobrze wie,że Majka jest wierna i ,że nigdy nie zrobiła by takiego świństwa jak zdrada więc dlaczego tak powiedział.?
-Co jest?-zapytał Niall kiedy odłożyłam telefon.
-Louis znowu ''pokłócił '' się z Majką.
-O co? przecież...-nie dokończył.
-Znowu uważa ,że jest puszczalska.
-Boże..Pogadam z nim.
-Nie.. może lepiej ja to zrobię,a ty nas spakuj.
Jak powiedziałam tak zrobiłam.Wybrałam numer do Tomlinson'a.Po paru sygnałach odebrał nie zbyt zadowolony.
-Louis!Możesz mi powiedzieć o co znowu Ci chodzi?
-Ola..
-Nie..Żadne Ola..Ciągle ją ranisz!
-Ale ja nie chciałem.
-Załatw to żeby na sylwestra było już okej! I jeszcze raz się jej zapytasz czy się z kimś puściła to Cię po prostu zabije.Idź do niej.Cześć.
Rozłączyłam się.Wszystko ja muszę załatwiać,ale nikt mnie o to nie poprosił więc nie mogę mieć do innych pretensji.Zrobiłam to z własnej woli.
*Louis*
*20 minut później*
Byłem już pod domem Majki.Nie mogłem się odważyć na to by zapukać i spojrzeć jej w oczy.Sam nie wiem dlaczego jej tak powiedziałem to wszystko przez emocje.Nie wybaczy mi tego...Nigdy.Chodziłem tak z lewej do prawej z prawej do lewej aż w końcu zapukałem do tych cholernych drzwi.Otworzyła.
-Maja..Tak bardzo Cię przepraszam..-powiedziałem.
Po dziewczynie było widać,że płakała.
-Chodź..Musimy pogadać.
Usiadłem obok niej,a ona się odsunęła i usiadła na przeciwko mnie.
-Louis...Nie wiem ,ale mi się wydaje ,że powinniśmy już do skończyć.Może to ma być już koniec.
-Nie..Majka...Nie..To nie może być koniec,przepraszam!
-Przestań.-rozkazała.
-Nie!Ja nie chcę żeby to się tak skończyło!Ja Cię kocham.
-Ja ciebie też,ale mam już tego dość.
-Proszę daj mi ostatnią szansę.
Westchnęła.To jest okropne.Nigdy się tak nie czułem-tak źle.
-Proszę,wybacz mi..To był ostatni raz.
-Louis..Na pewno nie ostatni.
-Przepraszam.-rzuciłem się na nią i przytuliłem z całych sił aż łzy poleciały jej z oczu.
-Jeżeli się rozstaniemy zranię Cię.?-zapytała.
-Nawet nie wiesz jak bardzo..Proszę nie róbmy tego..Tak bardzo Cię kocham.
-Dobrze..-Ona tym razem przytuliła się do mnie.
-Nie chcę Cię stracić!Przepraszam.-o mało się nie rozryczałem.
Wiem to dziwne ,że 25 letni chłopak,a właściwie mężczyzna może płakać.
-Obiecałam Lottie ,że Cię nie zranię.
-Wybacz mi.
-Kocham Cię.-usłyszałem.
*Olcia*
Rodzina Niall'a wyszła na spacer razem z naszą małą Laurą.Zostaliśmy sami.Szybko spakowaliśmy walizki bo za 3 godziny mieliśmy samolot.
-To co teraz robimy?-zapytałam.
-Chodź.-Niall chwycił mnie za rękę.
Ubraliśmy się i usiedliśmy w ogrodzie na dużej huśtawce,z której chłopak wcześniej zrzucił śnieg.Było już ciemno,a na niebie powoli pojawiały się miliardy gwiazd.
-Powinniśmy ustalić datę ślubu.-zaśmiał się.
-Co myślisz o Maju?-zapytałam.
-Tak późno.?Chcę Cię już poślubić i nazywać panią Horan.-uśmiechnął się.
-Ale zawsze marzyłam żeby mieć ten perfekcyjny ślub.Wiesz o co mi chodzi?
-No nie do końca.
-Nie chcę mieć ślubu w kościele..Chcę mieć go w jakimś oryginalnym miejscu..Dookoła cała rodzina,ale to już odpada,a po za tym obiecałam Majce już dawno temu...za nim się poznaliśmy,że ślub będzie w Maju.
-No dobrze..To może w takim razie..Polecimy gdzieś i będzie wtedy ciepło,a Majka się chyba nie obrazi.
-Chyba...
-Nie boisz się tego ,prawda?
-Czego?
-Ślubu.
-Nie.-zdziwiłam się ,że się o to pyta.-Ale ty masz karierę przed sobą..Masz zespół,fanki.
-Chyba da się to jakoś pogodzić.
-Ale..-westchnęłam.-jeśli się nie da?
-Zrobię wszystko dla Ciebie!
sobota, 13 lipca 2013
Rozdział 22.
czwartek, 11 lipca 2013
Rozdział 21
* Godzina 17.00*
poniedziałek, 8 lipca 2013
Rozdział 20.
*Maja*
Wróciłam razem z Harry'm i Lou. do domu chłopaków w ponurych humorach chociaż już przywyknęliśmy do tego ,że cioci już z nami nie ma.
-Idziemy do mnie?-zapytał Louis kiedy weszliśmy do willi.
-Okej.-westchnęłam.
W pokoju Lou panował lekki bałagan ,ale w ciągu kilku sekund go uporządkował.Chłopak przebrał się z czarnego garnituru w luźną bluzkę i swoje ukochane dresowe spodnie po czym usiadł na swoim wielkim łóżku.
-Jak się czujesz?-zapytał.
-Dobrze-odpowiedziałam krótko.-a ty?
-Też.-lekko się uśmiechnął.-jak spędzasz święta?
-W domu.Sama.
-A Ola?
-Leci z Niall'em do Mullingar.
Byłam na nią trochę zła kiedy mi to powiedziała.Zawsze święta spędzałyśmy razem,a teraz ona leci do Irlandii.
-To dobrze.
-Dobrze?
-Tak,dobrze przynajmniej Możesz jechać ze mną do Doncaster.-przesiadł się obok mnie.-chciałabyś?
-Nie chcę przeszkadzać.
-Ty znowu to samo.-przewrócił oczami.-Moja rodzina nie ma nic przeciwko.. już pytałem i chcą Cię w końcu poznać,a po za tym Hazza też ze mną jedzie.
-Ale...-nie dokończyłam.
-Proszę,proszę,proszę,proszę,proszę,proooszę.-zaczął skakać.
Rozmawialiśmy jeszcze tak przez chwilę ,a potem wróciłam do ''swojego'' pokoju.Siedziałam na fotelu,w rogu czytając książkę.Przyznam ,ze była fantastyczna.I znowu moim oczom ukazał się mój chłopak.
-Boże..Jak ja Cię kocham.-usiadł mi na kolanach.
Wiem to trochę dziwne.Zaczęłam się śmiać odkładając na stolik moją lekturę.
-Co ty znowu knujesz.?-zapytałam z podejrzliwym uśmieszkiem na twarzy.
Ten tylko się przytulił.
-Miałem koszmar,mamo.-wypchnął dolną wargę do przodu.-czy mogę spać z Tobą?
-Oczywiście Louis'ku.-rozczochrałam jego dobrze ułożoną grzywkę,którą zaraz szybko poprawił.
Rozmawialiśmy o wszystkim,a zarazem o niczym kiedy zauważyliśmy ,że zrobiło się dość późno zgaśliśmy światło i w tuleni do siebie próbowaliśmy zasnąć co było na marne.
-Louis..
-Tak?
-Ja na prawdę nie chcę przeszkadzać.
-Nie przeszkadzasz..już dzwoniłem do rodziców i są na tak.Poznasz moje siostry tak samo jak i rodzinę Loczka.
*Trzy dni później*
*Ola*
Nasz lot był trochę opóźniony więc razem z Niall'em i Laurą usiadłam na tą długą chwilkę.Za plecami słyszałam tylko ''O MATKO!PATRZ TO NIALL HORAN TEN Z ONE DIRECTION!'' masy dziewczyn robiły sobie z nim zdjęcia i prosiły o autografy aż w końcu barierki zostały otwarte.
Godzinę później dotarliśmy do rodzinnego domu Niall'a.
-Niall!-uściskała do mama.
-Cześć,mamo.
-A ty pewnie jesteś Ola.Miło mi cię poznać.-również mnie przytuliła.-Jak się ciesze ,że zostajesz na święta.Wejdźcie do domu.
-Ja też się bardzo cieszę.
Weszliśmy.Dom był przepiękny.Chciałabym w takim mieszkać.Niall przywitał się ze swoim bratem,a potem przedstawił go mnie.Przyznam ,że wydawał się dość fajny i jak się okazało był taki.
-Idziemy do mnie?-zapytał Horan.
-Tak.-uśmiechnęłam się.
Zostawiliśmy Laurę z mamą mojego chłopaka i udaliśmy się na górę do jednego z pokoi.Zadzwoniłam do Louis'a bo Majka nie odbierała..NO JAK ZWYKLE.
-Hej,hej.-przywitał się.-Jak tam podróż?-usłyszałam kiedy chłopak odebrał telefon.
-A no dobrze,dziękuje.-uśmiechnęłam się do chłopaka,który mi się przyglądał.-Masz Majkę gdzieś obok siebie.
-Mam,ale Ci jej nie dam.Jest zajęta mną.-w tle usłyszałam śmiech mojej bliźniaczki,a potem krótkie dawaj ten telefon.
-No dobrze... zadzwonię później.Do usłyszenia.
-Baju,baju.-zaśmiał się.
Razem z Niall'em położyliśmy małą spać po czym zaczęliśmy oglądać jakieś małe romansidło,ale szybko zasnęliśmy.W między czasie porozmawiałam z mamą Nialler'a.Jest bardzo miła i bardzo ją polubiłam.Zawsze nam pomoże-jak to powiedziała.Za jakieś trzy dni święta.Bardzo się cieszę,ale mam też wyrzuty sumienia,że zostawiam Majkę samą,ale dowiedziałam się od Niall'a,że razem z Louis'em i Harry'm jedzie do Doncaster więc nie będzie samotna.
niedziela, 7 lipca 2013
Rozdział 19
*Maja*
Po paru godzinach było już po wszystkim.