czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział 37.

*Ola*
-Wiesz,co?-zapytał Niall.-zapraszam Cię na romantyczną kolację.
Uśmiechnęłam się.
- No dobrze,a gdzie pojedziemy?
-Olcia...Wszędzie jest dobrze ,ale w domu najlepiej,a Harry bardzo dobrze gotuje.-tym razem to on się zaśmiał.-To co dzisiaj wieczorem?
-Dobrze,ale wiesz ,ze dzisiaj Majka wylatuje?
-Tak...wiem,ale Harry ją zawiezie.
-Ale chcialabym pojechac razem z nimi.
-No dobrze...To jak wrócimy to zjemy,okej?
-Okej.
Poszłam do pokoju gdzie leżał Louis.Oczywiście była tam moja siostra.Było jej bardzo ciężko ,ze musi zostawic swojego chorego chlopaka samego,ktory czul sie troche lepiej,ale jeszcze całkiem nie wyzdrowiał.Dziewczyna już musiala jechac na lotnisko wiec czulo pozegnala sie z Tomlinsonem i cala reszta chlopakow.Hazza,Niall i ja pojechalismy razem z Mają.Była troche smutna i zamyslona.
-Maja,co sie dzieje?-przerwal cisze Styles.
-Co?
-Cos sie dzieje?-powtorzyl.
-Nic...-westchnela.
-Louis'owi nic nie bedzie,a ty lecisz tylko na cztery dni.
-No tak,ale jest mi trudno go tak zostawic.
-Zaraz wyzdrowieje.
-Zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz...Dlaczego Wasz szef jest dla mnie taki wredny.
-Nie powiedzialas jej?-zapytal mnie Niall.
-Nieee.
-O czym?
-Powinnas sie tego dowiedziec od Lou.
-Eh..no okej zadzwonie do niego jak bede juz w Hiszpanii.
Kiedy juz dojechalismy do lotniska Harry i Niall pozegnali sie z blizniaczka tak samo jak ja.
-Trzymaj sie i powodzenia.-pocalowalam ja w policzek.
-Milej kolacji.-usmiechnela sie
-Skad..skad wiesz o kolacji?
-Hazza.-zasmiala sie i przytulila mnie po raz ostatni.
Po chwili zniknela juz z moich oczu.Szybko wrocilismy do domu,a kolacja juz byla gotowa.

*Maja*
Byłam juz w drodze do hotelu.Poznalam juz moje konkurentki i szczerze to mam male szanse na wygrana.One sa na prawde ladne,a ja co?masakra.Zadzwonilam do Lou. bo tamta sprawa nie dawala mi spokoju.
-Halo?-zakaszlal.
-Hej,przeszkadzam?-zapytalam
-Ty mi nigdy nie przeszkadzasz.Jak tam lot?
-Dobrze,a powiedz mi jak sie czujesz?
-Troche lepiej.
-Louis...o co chodzilo z tym ,ze nie wykonales jakiegos zadania?
-To nie jest rozmowa przez telefon.
-Prosze.
-Niall i Ja...no jakby...no...em...mialem z toba zerwac,ale tylko dla tego,ze on mi kaze..aleee i tak tego nie zrobie.
-Ale...-zdziwilam sie.-jak to?
-no tak.
-Ja nie chce robic klopow.
-Nie robisz.-kichnal.
-Na zdrowie.
-Dziekuje.Przyda sie.
-Musze juz konczyc.
-Zadzwonie jutro.Dobranoc.
-Dobranoc.
-Kocham Cie i nikt nas nie rozlaczy.Pamietaj o tym.
-Ja ciebie tez kocham.
Bylam juz na miejscu.Do pokoju przydzielili mnie z Tiną,ktora byla calkiem fajna.O trzeciej w nocy zwołali nas na sesje.Przesadaaa.

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział 36

*Maja*

            Obudziłam się tak jak zasnęłam, czyli ja leżąca na boku, a Lou zwrócony w moją stronę. Otworzyłam oczy i zdziwiłam się… Chłopak nadal spał. Ogólnie rzecz biorąc nie ma nic dziwnego w spaniu, ale Tomlinson’owi rzadko zdarza się tak długo spać. Po chwili rzuciły mi się w oczy jego zaróżowione poliki.
- Louis, śpisz.?- Zapytałam głaskając policzek chłopaka… Był gorący.
- Nie.- Odezwał się strasznie zachrypiałbym głosem.- Głowa mnie strasznie boli.
- Poczekaj pójdę po termometr i apap. Zaraz wracam.- Wstałam pośpiesznie kierując się do mojej kosmetyczki. Jak na złość nie znalazłam tam poszukiwanych przez mnie przedmiotów. ‘Może Ola ma’ pomyślałam. Bliźniaczka razem z blondynem mają pokój obok więc daleko nie mam. Zapukałam.
- Proszę.!- Krzyknął Nialler. – O cześć Ola…- Nie pozwoliłam mu dokończyć.
- Sorrka, Niall, ale macie może apap i termometr…? Louis coś się pochorował.- Moja bliźniaczka chyba podsłuchała, ponieważ po chwili wyszła z za ściany z dwoma poszukiwanymi rzeczami.
- Proszę. – Podała mi.- A co mu jest.?
- Jest strasznie rozpalony i głowa go boli. Pewnie się przeziębił. Jak chcesz to przyjdź potem.- Powiedziałam i wyszlam.
Zastałam Louis’a skulonego na łóżku… Jak dziecko.
- Chodź tutaj zmierzę ci temperaturę. – Powiedziałam podchodząc do chłopaka , a już po chwili wkładając mu termometr pod pachę.- Połóż się jakoś po ludzku.- Zaśmiałam się.
- Ale wtedy bardziej boli.
- Proszę zrób to dla mnie.- Pogłaskałam go po głowie. Wręcz parzyła. Lou przewrócił się z trudem na plecy a już po chwili było słychać termometr. – Człowieku nie dziwie się, że cię tak boli tak głowa… 39o to nie przelewki. Poczekaj.
Zadzwoniłam do Liam’a ,a ten po ich menagera. Już po chwili obojga widziałam w naszym pokoju.
- No, no… Tomlinson widzę, że mojego rozkazu nie wypełniłeś…- Spojrzał się znacząco na mnie.- Ale dzisiaj dam ci spokój. Jeśli do końca dnia ci nie przejdzie będę zmuszony odwołać najbliższe koncerty. Liam bądź w kontakcie z nimi i ze mną.- Powiedział zaraz potem jak rzucił oko na mojego chłopaka.
- Dobrze.- Powiedział szybko Liam.
Menager wyszedł, a Payne do mnie podszedł.
- Maja, może ci pomogę.? Louis zawsze jak choruje jest gorszy od dziecka.
- Nie prawda.!- Wymamrotał Tommo.
- Oj prawda, prawda bracie.- Powiedział Liam, a ja sobie uświadomiłam jedną rzecz.
- O kurde. – Powiedziałam na głos.
- Co się stało.?
- Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że jutro musze wyjechać. Przecież nie zostawię tu tak Louis’a.
- Spokojnie. Jeśli trasa zostanie choć kawałkiem odwołana to będzie dobrze. Ola z Niall’em pewnie wrócą na ten czas do siebie na ten czas, ty sobie pojedziesz, a my się zajmiemy chorym.- Zaśmiał się.
- Nie mogę zostawić tak tutaj swojego chłopaka.!
- Spokojnie Maja będzie wszystko dobrze, przecież on nie jest przewlekle chory tylko przeziębiony. Więc w czym problem…?
- Ale…

- Nie ma żadnego, ale proszę bardzo. – Przytulił mnie przyjacielsko.

czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdział 35.

*Maja*
-To co idziemy coś zjeść?-zapytał Liam.
-Taaak.-zaczęliśmy wszyscy krzyczeć.
-A na co?-uśmiechnęłam się.
-Na pizze!-powiedział uradowany Niall.
Zgodziliśmy się ze sobą i pojechaliśmy do pizzeri.Przy wyjsciu mieliśmy pewne problemy. Każda dziewczyna krzyczała i prosiła o autografy, a w stronę Olci i mnie polecialo dużo przykrych słów. No, ale cóź... taka cena bycia w związku ze sławna osobą, a tym bardziej z chłopakiem z najsłynniejszego zespołu na świecie z kilkoma miliardami fanek, które czyhają pod domem.Ja bym tak nie moga. Jakoś doszlismy do samochodu, ale strasznie bolała mnie głowa przez te krzyki. Wzielam dwie tabletki i ruszyliśmy w stronę pizzeri.Po zjedzeniu posiłku Niall z Ola poszli do hotelu, a ja z Lou. na spacer...natomiast cała reszta poszła na wielką imprezę u Ed'a.Usiedlismy na lawce przy małym jeziorku.
-Jak się czujesz?-zapytał Tomlinson.
-Jakoś żyję, ale strasznie mi Ciebie brakuje. -przytulilam się do niego, a on objął mnie ramieniem.
-Mi Ciebie...i strasznie sie ciesze, ze Cie w koncu widze.
-A co z nami będzie?
-Co masz na myśli?
-No wiesz...Może...Dobra..nic..nie ważne.
-Maja?
-Tak?
-Kocham Cię i chcę być przy Tobie.-delikatnie mnie pocałował. -I mam nadzieje, ze bedziemy tak samo szczęśliwi jak Olka i Niall.
-Ja już jestem szczęśliwa.
-Ale za niedlugo będziesz jeszcze bardziej..mam nadzieję.
-Ty coś kombinujesz...
-Nieeee...-uśmiechnął się.
-Gadaj!
-Dowiesz sie w w swoim czasie.

*Olcia*
Siedzieliśmy z Niall'em na łóżku rozmawiając o różnych rzeczach.Niektóre były trochę bezsensowne, ale nie dziwi mnie to.
-Ciekawe czy chlopczyk czy dziwczynka.-zaśmiał sie, a ja odpowiedzialam uśmiechem. - Idziemy na koktajl?
-Nie wiem czy mogę...
W tym momencie do pokoju wparowala Majka z Louisem.Pogadalismy chwilę  i ustalilismy, ze teraz ja z Niall'em się przejdę, a oni posiedza w pokoju.Widac, ze byli rozbawieni jak zawsze.Ruszyliśmy w stronę baru z koktajlami.
-Nie moge doczekać się maja.
-Ja tez.
-A masz teraz jakies koncerty w Uk?-zapytalam.
-dopiero za miesiąc-posmutnial.-a wy ile jeszcze tutaj bedziecie?
-trzy dni, ale Majka musi wyleciec wczesniej.
-Jak to?
-Dostała sie na jakis casting.
-A ile tam bedzie.?
- trzy, cztery dni.
-Czyli nie muszę sie o ciebię martwić?
-Niall.. jestem dorosła.
-Wiem, ale się o ciebie martwie.
Powoli dochodzila polnoc, a nam nie śpieszylo sie do hotelu. Kilka dziewczyn zaczepialo nas i prosily Nialla autografy i zdjęcia. Niektóre były miłe i gratulowaly nam , a niektóre mnie wzywały i robiło mi sie strasznie przykro, ale kiedy uswiadamialam sobie, ze oboo jest Niall od razu robilo mi sie lepiej.Nagle ktos uderzył mnie w plecy.
-Ej..gdzie jest Twoja siostrzyczka?-uslyszalam za plecami.
Wystraszylam się.
-Czego od niej chcesz?
-Pff.. nie poznajesz mnie?
-Eleanor?-zdziwil sie Horan.
-Tak, a jej siostra zabrała mi chlopaka!-krzyknęła.
-Sama go rzucilas..
-Nie!?-krzyknela jeszcze głośniej.
-Wiesz co?-zapytal Niall-Uspokoj sie, a my idziemy do hotelu..czesc.
Kiedy wróciliśmy do hotelu wszystko powiedzieliśmy Lou, a Majka akurat wtedy spała. Okazało się, że Eleanor pokłóciła się z nim i postanowili sie rozstać wiec nikt tu z nikim nie zrywał. Tomlinson wrócił do Mai, a my tez polozylismy sie spać.

niedziela, 4 sierpnia 2013

Rozdział 34

*Maja*
*Dwa tygodnie później*

      Szykowałyśmy się z Olą do wyjazdu. Nie mogłam doczekać się , aż zobaczę chłopców…. Lou. Matko jak ja za nim tęsknie. Moja siostra miała chyba lekkie załamanie nerwowe z powodu tęsknoty, ale pewna sytuacja podniosła ją na duchu. Jaka.? Zobaczycie sami. No więc mieliśmy dzisiaj wylot i gdy dolecimy musimy stawić się w hotelu, a zaraz potem będziemy pędzić na ich koncert.
- Gotowa.?- Krzyknęła bliźniaczka schodząc schodami na dół z dwiema walizkami.
- Tak. – Uśmiechnęłam się i przeanalizowałam torby mojej siostry. Coś mi nie pasowała….- Zaraz, zaraz czy to przypadkiem nie moja torba.?!
Ola spojrzała się w stronę wielkiej fioletowej walizki.
- Taaak. Postanowiłam ci troszkę pomóc… Mam nadzieje, że się nie gniewasz.
- Nie powinnaś….- Cmoknęłam Olcię w policzek.
- Oj już nie przesadzaj.- Zaśmiałyśmy się do siebie i wyszłyśmy z domu kierując się w stronę taksówki, która była wcześniej zamówiona.

*Ola*

      Lot minął nam przyjemnie. Leciałyśmy w pierwszej klasie więc nie ma się czemu dziwić. Szybko przetransportowałyśmy się do hotelu, w którym szybko odłożyłyśmy torby i już leciałyśmy na koncert chłopców. Ujrzeliśmy wielkie tumy. Zamurowało mnie. No trudno kierowałyśmy się do wejścia i przepychałyśmy się. Każdy był na nas wściekły, ale na szczęście Maja myślała i pokazywała wejściówki VIP.  Już po chwili mogłyśmy odetchnąć od wielkiego tłumu. Tutaj można było spotkać tylko nielicznych fanów, którzy poszukiwali One Direction. Postanowiłam z siostrą, że my sobie teraz odpuścimy, a przywitamy się dopiero po ich występie. Po chyba dwudziestu minutach mogłyśmy usłyszeć straszne piski, a to oznaczało tylko jedno… Koncert rozpoczął się. Usiadłyśmy obie za sceną tak abyśmy mogły podziwiać wygłupy chłopaków. Szybko zleciały trzy godziny… Nawet bardzo szybko.
- Niall.!- Rzuciłam się w ramiona blondyna. Obok było słychać tylko pisk siostry,, Lou.! ‘’ Gdy już porządnie przywitałam się z moim narzeczonym, przywitałam się również z resztą. Trzeba przyznać, że strasznie tęskniłam.  – Co tam słychać.?
- U mnie wszystko porządku, ale lepiej mów co tam u ciebie.- Ruszyliśmy wszyscy w stronę szatni. Wiadomo po drodze spotkało nas jeszcze parę fanów. Usiedliśmy wszyscy na kanapach w wcześniej wspomnianym pomieszczeniu.
- No to opowiadajcie co tam u was… Jak mija trasa.?- Zaśmiałam się.
- Trasa okk. Ale lepiej opowiadajcie co tam u was słychać.- Odpowiedział mi pytaniem Zayn.
- No właśnie ty masz coś ważnego do ogłoszenia Olcia.- Siostra spojrzała w moim kierunku, tak jak Niall. Jego mina była bezcenna. Coś wrodzaju przerażenia i ciekawości ze szczyptą entuzjazmu.
- Mam, mam coś do ogłoszenia, ale nie wiem jak zacząć…- Chyba nawet lekko się zarumieniłam.
- Wal prosto z mostu.!- Krzyknął Liam.
- No więc… Niall… Będziesz tatusiem.
- Naprawdę.?
- Taak. Nie cieszysz się.?- Trochę się zaniepokoiłam reakcją chłopaka, ale tylko przez chwilę. Chłopak podbiegł do mnie podniósł mnie i obrócił się razem ze mną o sto osiemdziesiąt stopni.
- PEWNIE, ŻE SIĘ CIESZE.! – Krzyknął. Zawsze o tym marzyłem, żeby mieć córeczkę czy synka ze swoją dziewczyną.
- Zaraz, zaraz….- Louis podrapał się po głowie.- To znaczy, że ja będę … WÓJKIEM.!
- Tak, Louis… Ty będziesz wujkiem tak jak Liam, Zayn i Harry. – Zaśmial się Niall.
- A jednak marzenia się spełniają.- Powiedział blondyn.
- A ja myślałam, że ty już swoje marzenia spełniłeś… No wiesz śpiewasz i jesteś w najpopularniejszym zespole na świecie…- Cmoknęłam narzeczonego w policzek.
- Tak, to też było marzenie. Ale jeszcze piękniejszym i trudniejszym marzeniem do spełnienia było założenie rodziny… A zobacz już niedługo weźmiemy ślub, mamy własny , piękny dom… A już za…

- Tak, już za osiem miesięcy i dwa tygodnie urodzi się nasze dziecko.- Wszyscy zaczeli klaskać. 

sobota, 27 lipca 2013

Rozdział 33.

*Maja*

Po raz ostatni przytuliłam się do Louis'a.Łzy płynęły mi po policzkach i nie mogłam się uspokoić.
-Zadzwonię jutro!-krzyknął Tomlinson i zniknął za rogiem razem z całą resztą.
Olcia podeszła do mnie i się przytuliła.W końcu Niall to jej narzeczony.
-Jedziemy gdzieś? -zapytała.
-Gdzie?
-Nie wiem.
-To chodźmy coś zjeść.
-Noo... w sumie zgłodniałam.-zaśmiała się przez łzy.
Ruszyłyśmy w stronę auta i w spokoju pojechałyśmy do centrum.Weszłyśmy do pierwszej lepszej restauracji i złożyłyśmy zamówienie po czym kelnerka szybko je przyniosła.
-Hej..możemy się dosiąść?-nasze oczy zobaczyły dwie dziewczyny, niską brunetkę i wysoką blondynkę.
-Pewnie..siadajcie.-odparła Ola.
-To Wy jesteście dziewczynami Niall'a i Louis'a?-zapytała blondynka.
-Ona jest narzeczoną.-wskazałam na bliźniaczkę widelcem.
-Ah..no tak.Miło Was poznać.Jestem Weronika,a ta blondynka to Karolina.
-Ola,a to Maja.
-Tak wiemy.-uśmiechnęły się w tym samym czasie.
Dowiedziałyśmy się,że dziewczyny są fankami One Direction i choć są młodsze o trzy lata to były strasznie miłe i bardzo je polubiłam.Wymieniłyśmy się numerami i pojechałyśmy do domu.Byłam już strasznie zmęczona więc położyłam się w swoim pokoju,a moja siostra poszła coś oglądać.Nagle obudził mnie dzwonek mojego telefonu.
-Halo?-powiedziałam zaspana.
-Wiem,że miałem zadzwonić jutro no ,ale widzisz...-to Louis.
-No widzę,widzę.
-Zostawiłem coś dla Ciebie w Twoim samochodzie właściwie dla Was.
-Co?-zdziwiłam się.
-Kluczyki do naszego domu i chciałbym żebyś tam jeszcze dzisiaj pojechała z Olką..tam też jest coś dla Was.
-Ale..
-Obiecaj mi to.
-No dobrze.
-Obiecujesz?
-Obiecuje,obiecuje!
-No to...-chłopak nie dokończył.-Ups..muszę iść.
-Pa..-zesmutniałam.
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie też.
-Pa..
Rozłączyłam się.Po cichu zeszłam na dół.Olka oglądała jakiś horror więc postanowiłam ją trochę wystraszyć.Poczołgałam się do kuchni tak żeby nie zauważyła.Otworzyłam szafkę i wyrzuciłam z niej parę rzeczy.
-Majka?-zapytała wystraszona.
Nie mogłam przestać się śmiać,ale jednak to opanowałam.Dziewczyna podeszła i podniosła rzeczy z podłogi ,a ja schowałam się pod stołem.Chwyciłam jej nogę.
-Aaaa!-zaczęła krzyczeć.
-Chodź tu! zjem Cię!Aaaa!-zaśmiałam się.
-Majka! to nie jest śmieszne!-krzyknęła kiedy już wyszłam spod stołu i rzuciła we mnie paczką płatek.
-Chodź..-pociągnęłam ją za rękę.-Ubieraj się.
-Po co? Gdzie jedziemy.

*Olcia*
* dziesięć minut później *

Majka wszystko mi powiedziała.Już byłyśmy pod willa chłopaków.Kiedy już weszłyśmy do domu panował lekki bałagan,ale w końcu mieszka tutaj Harry i nie zdziwiło mnie to.Na stole leżała jedna karteczka z napisem '' DLA WAS ''. Otworzyłam ją.
-O boże...-wykrztusiłam.
-Co to?-zapytała moja Maja.
-Bilety do Los Angeles!-zaczęłam krzyczeć tak jak moja siostra.
-Daj..Ej.. czekaj coś tu jeszcze jest..Trzymaj.
-A to co?
-Wejściówki na koncert chłopaków!
-Kiedy!?
-Za dwa tygodnie!
Cieszyłyśmy się jak małe dzieci,które dostały lizaka.Szkoda ,że dopiero za dwa tygodnie ich zobaczymy,ale przynajmniej zdążymy zatęsknić za nimi.
Na stole jeszcze leżały dwie karteczki.Jedna dla mnie i jedna dla Mai.
-Czytaj pierwsza.-powiedziałam.
-Na głos?
-Tak.
-Mam nadzieję ,że prezenty Wam się podobają..Widzieliśmy się parę godzin temu ,ale ja już tęsknie i chcę Cię już jak najszybciej zobaczyć.Pewnie te 2-3 miesiące zlecą Wam strasznie szybko i równie szybko się zobaczymy.Kocham Cię.Louis.-przeczytała,a z oczu polały jej się łzy.
-No chodź tu.-przytuliłam ją.
-Teraz ty.
-Droga Pani Horan.-haha,zaśmiałyśmy się.-Chcę już tak na Ciebie mówić i chcę być już Twoim mężem.Chcę się codziennie budzić przy Tobie i tak samo zasypiać.Chcę już po prostu żebyś była tylko moja.Nie wiem co mam pisać i chcę tylko napisać ,że bardzo i to bardzo Cię kocham!Niall.

*Louis*

Po skończonej próbie na jutrzejszy koncert udaliśmy się do hotelu,ale nocy spokojnie nie spędziliśmy.
-Niall,Louis..szef Was woła.-do naszego pokoju wszedł Liam.
-Co on znowu chcę?-zapytałem wkurzony.
-Nie wiem,ale to coś poważnego.
Powiedziałem coś brzydkiego ,ale już nie pamiętam co.
-Louis..wiesz może o co chodzi?-zapytał Niall.
-Mogę się spodziewać.Pamiętasz jak wyszedłem ze szpitala kiedy szef mnie wezwał?
-Tak
-On wtedy chciał żebym zerwał z Mają.
-CO!?
-To co słyszysz,Niall.
-Chodźmy już do niego.
Razem z Niall'em wszedłem do pokoju szefa.
-No jak dobrze,że już jesteście...-rzucił oschle.
-O co chodzi?-zapytał Niall.
-Louis dobrze wie o co chodzi,ale ty chyba nie.
-Domyślam się..
-Widzisz Louis..jaki z niego mądry chłopak-poklepał mnie po plecach,a ja się odsunąłem się od niego.-Co taki agresywny?Nie lubisz mnie?
Nie odezwałem się.
-Więc Louis..dlaczego nie wykonałeś mojego polecenia?
-Bo nie..Mam dość tego,że mi rozkazujecie i mam dość Was.To jest nasze życie i możemy  z nim robić co chcemy.
-Wykonasz je prędzej czy później,a Niall już teraz,prawda?
-Nie.
Mężczyzna bezczelnie się zaśmiał.

czwartek, 25 lipca 2013

Rozdział 32 - Wspólna praca

UWAGA.! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ.! ZA ZRUJNOWANĄ PSYCHIKĘ NIE ODPOWIADAMY. ;*
________________________________________________________________________________
*Maja*

            Gdy Lou pozwolił mi odwiązać chustkę z oczu ujrzałam…. Przepiękną plażę.! A najlepsze, że na piasku był rozłożony jak się okazało specjalnie dla nas koszyk z jedzeniem. Nie no piknik w zimę. KIT.! Chłopak kazał usiąść mi na jego kolanach jako, że siedzenie na kocu który z kolei leży na śniegu to nie jest dobry pomysł. Gorzej było przemówić Louisowi do głowy, że ja może się nie przeziębię ,  ale on… No trudno.
- Bardzo cię kocham. Jak ja wytrzymam bez ciebie te dwa miesiące.- Próbował mnie pocałować jednak ja na to nie pozwoliłam.
- Zaraz, zaraz jakie dwa miesiące.!?
- No jutro wyjeżdżamy w trasę zapomniałaś.? –Przytulił mnie mocno tak, że ledwo się ruszałam.
- A no tak.- Posmutniałam.- Będziesz tęsknił.?
- Ja już tęsknie.- Tym razem dałam się pocałować i odwzajemniłam gest.
- Kocham cię.
Siedzieliśmy tak do późnej nocy. Po drodze tylko dostałam telefon, że Ola już wyszła ze szpitala. Bardzo się ucieszyłam.

*Olcia*

            Wróciłam do nowego domu. W końcu…. W końcu byłam z moim ukochanym. Chociaż ile ja z nim pobędę.? Wieczór.? Niestety…. Jutro jedzie w dwu miesięczną trasę. A jak wróci rozpocznie się najlepszy okres w moim życiu. Ślub…
- Co powiesz na romantyczny wieczór…. Ostatni romantyczny wieczór…?- Dziwne uczucie prawie kogoś stracić, a gdy się tą osobę odzyska dowiedzieć się że przez najbliższy czas jej się nie zobaczy.
- Jestem troszkę zmęczona.. Ale dla ciebie… Hmm… Pomyślmy. Okk.- Poszłam do naszej nowej sypialni , a tam już po chwili zastałam Niall’a z dwoma kieliszkami czerwonego wina. Wypiliśmy a po chwili  Niall praktycznie się na mnie rzucił i powoli zaczął całować moja szyje.
-Niall...
 -Tak?-oderwał się na chwilę.
 -Boję się,ale no wiesz... nigdy tego nie robiłam.
-Ja też,ale pamiętaj ,że nie chcę zrobić Ci krzywdy i jak będzie coś nie tak..to po prostu powiedz. -Pokiwałam głową, chłopak lekko musnął moje usta i ściągnął najpierw swoją, a potem pomógł mi z moją białą koszulką i z całą resztą...
-I pamiętaj ,że bardzo i to bardzo Cię kocham.
 -Ja Ciebie też i nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie i tego Twojego uśmiechu. Zaczęłam się denerwować i czułam jego spojrzenie na sobie. W brzuchu czułam motyle. Przyznam ,że Horan bez koszulki wygląda bardzo seksownie...Bolało jak cholera, ale sprawiało niezwykłą przyjemność (WTF? MÓZGU.) Chodź co chwilę zaciskałam zęby z bólu nic Niall'owi nie powiedziałam. Mój narzeczony co chwilę na mnie zerkał i pytał się ,czy wszystko okej i powtarzał jak bardzo mnie kocha i być może zauważył, że coś jest nie tak. Chłopak wiedział, że to mój pierwszy raz więc był bardzo ostrożny. Kiedy już opadliśmy z sił pocałowaliśmy się po raz ostatni.


*Louis*
*Następnego dnia*

            Jechaliśmy już na lotnisko. Odbyliśmy odprawę i czekaliśmy na samolot. Gdy nadszedł czas pożegnania. Majka podleciała do mnie i z całej siły mnie przytuliła tak jakby miała mnie już nigdy nie zobaczyć.

- Będziesz do mnie dzwonić.?- Zapytała zapłakana. Nie potrafiłem odpowiedzieć bo samemu chciało mi się płakać, ale jestem facetem, więc odpowiedziałem szybkim, ale namiętnym pocałunkiem. Niall’a z Olą kątem oka podglądałem. Pasują do siebie w 100%. Blondyn chyba nie chciał zgrywać twardziela i łzy ciekły mu po policzkach tak jak jeszcze kilka dni temu. To było najgorsze pożegnanie jakie przeżyłem w zyciu…

Rozdział 31.

*Maja*
-Gdzie Louis.?-zapytałam Niall'a kiedy już moją siostrę zabrali na badania.
-Em...-widać było ,że chłopak coś kombinował.
-Powiedz SZCZERZE.-podkreśliłam drugie słowo.
-Poszedł do szefa.
-Ahaa...-westchnęłam.-idziemy się czegoś napić?
-Z chęcią...-uśmiechnął się,ale dalej widać było ,że martwił się o Olkę.
Po drodze spotkaliśmy Louis'a.Wydawał się taki jakby przybity i smuty,ale nie chciał powiedzieć o co chodzi.Dziwne.Poszliśmy do małej szpitalnej kawiarenki.Niall zamówił jakieś ciastko tak jak Lou,a ja sok marchewkowy.
-Coraz bardziej cię kocham.-odparł Louis.
-Nie rozumiem...
Chłopak popatrzył na mój sok.
-Ah...tak.No widzisz jesteśmy dla siebie stworzeni.-uśmiechnęłam się.
-No raczej...-odwzajemnił mój gest.
Nagle zadzwonił mój telefon.

-Maja...Cześć..słuchaj.-to mój szef.-Za dwa tygodnie wylatuje samolot do Hiszpanii..em.. o 13:00 więc się nie spóźnij.
-O boże..kompletnie o tym zapomniałam!
-Jak to?
-Mam teraz bardzo trudny okres w moim życiu i nie wiem,ale chyba powinnam zrezygnować z tego wyjazdu..
-Majka..Przestań..to tylko 4 dni.
-Zastanowię się i przepraszam.-westchnęłam rozłączając się.
Nie wiem czy powinnam tam lecieć.Nie mogę zostawić majki samej,a tym bardziej jak Niall jedzie w trasę i nie będzie miał się nią kto zająć..Zaraz,zaraz..LOL! o matko..o niej kompletnie też zapomniałam.Nie mamy ze sobą w ogóle kontaktu.Kurdę..zapominam o najważniejszych rzeczach.
-Co się stało.?-zapytał Horan.
-Nic..Nic..
-Ja widzę,że coś jest na rzeczy.-odparł mój chłopak.-Ej..co się stało?
-Powiem Wam kiedy indziej..Nie naciskajcie..proszę.Idziemy do Olki?
-No okej!-krzyknął Niall,a ludzie w kawiarence dziwnie się na niego popatrzyli,ale on miał to gdzieś.
Olcia jeszcze była na badaniach,ale postanowiliśmy poczekać na nią w sali.Po chwili już była z nami.Czuła się o wiele lepiej bo dostała jakieś leki i mogła z nami normalnie rozmawiać.
-Jak się czujesz?-zapytał ją Niall.
-Już o wiele lepiej.
-A jak to się w ogóle wszystko stało?-zapytałam.-Strasznie martwiliśmy się o ciebie.
-Sama nie wiem...
-No dobrze...to ja Cię nie męczę...
Dziewczyna się zaśmiała.
-Niall..-odwróciła głowę w jego kierunku.
-Tak?
-Słyszałam wszystko co do mnie mówiłeś.
-Ale,ale jak to możliwe?
-Po prostu słyszałam.-uśmiechnęła się do niego.
-Em...to może my wyjdziemy.-odezwał się Louis.
-No właśnie..-zaśmiałam się.- pojedziemy do hotelu po jakieś Twoje rzeczy.
-Dobrze,dziękuje.
*10 minut później*
Spakowałam parę ciuchów i jakieś podstawowe kosmetyki Olki i wróciłam do samochodu ,w którym siedział Tomlinson.
-To gdzie jedziemy?-zapytał kiedy usiadłam obok niego.
-Do szpitala.-uśmiechnęłam się.
-No proszę...chcę z Tobą trochę pobyć.
-No dobrze.To..gdzie jedziemy?
-Hmm..wiem!Masz...-chłopak podał mi chustkę.-zawiąż oczy.
*Niall*
Siedziałem z Olcią na łóżko szpitalnym.To niesamowite..faktycznie wszytko słyszała..wszystko co powiedziałem kiedy była jeszcze w śpiączce.
-Przyznaj się...ty wtedy nie spałaś!-zaśmiałem się.
-Niall..na prawdę nie.-pokazała swoje białe zęby.
-No dobrze...Nie mogę doczekać się Maja.
-Ja też..chcę być już Pani Horan.
-A ja chcę być już mężem Pani Horan.
Nagle do sali wszedł lekarz.
-Możemy porozmawiać?-zapytał.
-Jasne-odparła dziewczyna.
-W cztery oczy..
-Nie..Niall to mój narzeczony i chcę żeby to słyszał.
-Aaaa...narzeczony.No to gratulację.-Lekarz uścisnął mi dłoń.
-Dzięki.-zaśmiałem się.
-Wszystko jest okeej..-zaczął.-więc pani Aleksandro..e..zatrzymamy panią jeszcze na obserwację czyli jakieś dwadzieścia cztery godziny no i..potem wypisujemy,tak?
-Tak.
Kiedy mężczyzna w białym fartuchu wyszedł wróciliśmy do naszej rozmowy.
-Ciekawe czy będzie chłopczyk czy dziewczynka...
Dziewczyna wybuchła śmiechem.
-Panie Horan... Oj..Panie Horan..
-No co się śmiejesz?-zapytałem.-I ciekawe jak będzie wyglądać.. i czy będzie miało blond czy brązowe włosy..
-Dobrze..Niall..bądź już cicho.-powiedziała i delikatnie pocałowała mnie w policzek.
Chociaż dziewczyna była blada i przemęczona to dla mnie była piękna...jak zawsze.Rozmawialiśmy chyba jeszcze z godzinę ,ale w końcu zasnęliśmy.

środa, 24 lipca 2013

Rozdział 30

*Louis*
*Następnego dnia*
            Wszyscy cały czas siedzieliśmy w szpitalu czuwając nad Olą. Stan nie poprawiał się , a na dodatek potwierdzono śpiączkę dziewczyny. Gdy Niall się o tym dowiedział wpadł w totalną paranoję… Teraz się trochę uspokoił i siedzi cały czas koło brunetki i do niej coś mówi. Szkoda mi chłopaka i Mai. Obydwoje naprawdę to wszystko przeżywali.  Zresztą nie dziwię się. Nagle zadzwonił do mnie telefon.
- Hallo.?- Numer był mi znajomy … Dzwonił nasz szef.
- Widzę cię w biurze za pół godziny. – Powiedział poważnym głosem.- Tylko ciebie, nikogo więcej.
- Ale ja teraz nie mogę. Jestem w szpitalu.!
- Bardzo mi przykro. – Zaśmiał się. – Do zobaczenia.- Rozłączył połączenie.
Westchnąłem i zacząłem kierować się w stronę wyjścia.
- Louis, gdzie idziesz.?- Zapytał mnie Harry.
- Szef chcę mnie widzieć w swoim biurze. Będę do godziny. Gdyby Maja pytała gdzie jestem wymyśl coś.

Po krótkiej chwili znajdowałem się już po drzwiami do gabinetu. Wziąłem głęboki wdech i zapukałem.
- Proszę, wejść.!- Wszedłem.- O jak miło, że jednak postanowiłeś przyjść.- Uśmiechnął się do mnie fałszywie.
- Coś ważnego.?
- Taak. Powinien jeszcze tutaj znaleźć się Horan, ale jemu dam spokój do przyszłego tygodnia. No więc chciałem porozmawiać o twojej dziewczynie.
- Co pan chce od Mai.?- Byłem coraz bardziej przerażony. Zawsze przerażał mnie cały Modest , ale teraz….
- Powiem prosto z mostu.. Musisz zerwać z tą dziewczyną. Przez was dwóch zespół może się rozpaść. Odwoływane są koncerty, nie przychodzicie na próby, a w ciągu ostatnich miesięcy nie napisaliście żadnej nowej piosenki, a pod koniec roku ma wyjść nowy album.
- Bardzo mi przykro, ale wydaje mi się , że ani ja ani Niall nie zrobimy tego.
- Musicie.! Nie macie wyjścia. Te dwie rujnują wam KARIERE.! –Podkreślił ostatnie słowo.
- Chyba już nie mamy o czym rozmawiać.- Wkurzyłem się. Wstałem i kierowałem się do wyjścia. – Panu chyba coś się w głowię poprzestawiało.
- Masz tu wrócić. Jeśli nie zerwiecie z nimi to koniec waszej kariery… Koniec One Direction.
Obróciłem się w stronę szefa , przeanalizowałem go od góry do dołu i wyszedłem. Miałem dość tego ciągłego rozkazywania mi. Wróciłem do szpitala.


*Niall*

            Razem z Majką siedzieliśmy przy łóżku Oli. Cały czas mówiłem do niej z myślą, że w którymś momencie mi odpowie. Bardzo bym chciał, żeby była teraz przy mnie…. A pomyśleć, że to wszystko przeze mnie. Złapałem Olę za rękę i dalej mówiłem.  Miałem gdzieś, że ludzie mają mnie w tej chwili za wariata.
- Ola … Proszę obudź się. Bez ciebie …. Bez ciebie jest tak inaczej. Nie tylko ja się o ciebie martwię. Może mnie słyszysz. Kocham cię.- Powiedziałem. Znowu przypomniało mi się jak to dziewczyna była cała i zdrowa. Łzy znowu zaczęły samowolnie lecieć z moich oczu.
- Ja ciebie też kocham. Już nie płacz… proszę- Usłyszałem głos i to nie był Mai. Te słowa były wypowiedziane z wielką trudnością przez… OLĘ.!
- Ola słyszysz nas.!- Zaczęła krzyczeć Majka. – Ola proszę.
- Tak, słyszę.-  Mówiła naprawdę z wielką trudnością. Po chwili przyszli lekarze.
- O widzę, że pani Aleksandra się wybudziła. Zabierzemy teraz panią na badanie.- Powiedział jeden z nich.

Dziewczyna kiwnęła tylko głową i zabrano ja na badania.
_________________________________________________________________________________

Witaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaam.! :D Podoba się rozdział.? Przepraszam, że nie ma zdjęć. :( Jak tam mijają wam wakacje.?  A jak wrażenia po BSE.? :P A dzisiaj może każdy kto przeczyta rozdział niech skomentuje choćby kropką. Chcę zobaczyć ile was czyta naszego bloga. ;33

niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 29

*Louis*
-Niall...-zaczęła Majka.-Kto to był?
-Boże...-przyjaciel schował twarz w swoje dłonie.
-Niall!Kto to był?!-krzyknęła.
Chłopak nam wszystko powiedział...Wszystko-to znaczy całą rozmowę telefoniczną.Moja dziewczyna była roztrzęsiona i strasznie płakała za swoją siostrą,a Horan był jeszcze bardziej wystraszony ode mnie.Ustaliliśmy,że zrobimy tak jak powiedzieli porywacze.Zostawiliśmy pieniądze w wyznaczonym miejscu i czekaliśmy aż podrzucą nam gdzieś Olkę.Te kilka godzin..One były po prostu okropne.Siedzieliśmy w kółku..w salonie.. bez żadnego słowa.Nagle ktoś zapukał do drzwi.Majka od razu wstała i pobiegła w ich strone i usłyszeliśmy jak otwiera drzwi.
-Aaaa.!-Moja dziewczyna zaczęła krzyczeć.
Wszyscy od razu wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę bliźniaczki.Dziewczyna klęczała,a na rękach trzymała poszukiwaną.
-Ola!-Niall szybko podbiegł do swojej narzeczonej.-Szybko!Musimy zawieźć ją do szpitala!-zaczął się wydzierać.
Nie mogłem się opanować..z resztą tak jak cała reszta.
*Maja*
Chwyciłam za kluczyki wynajętego przez mojego chłopaka samochodu.Niall zabrał Olę na ręce.-Tak się o nią martwił ,a nawet chyba gorzej niż ja.Tak bardzo ją kocha.Po drodzę Louis zadzwonił na policję.Na prawde sie wtedy bałam.Z moją siostrą w ogóle nie było kontaktu,a do tego..godzina 24 i nasze wielkie zmęczenie.Dojechaliśmy do pobliskiego szpitala.Wlecieliśmy do niego jak strzała.Sanitariusze pytali co się stało,jak,gdzie i takie bzdety.Mnie skierowali do recepcji żebym podała dane mojej siostry.Wykonałam swoje zadanie i wróciłam do chłopców.Akurat stał przy nich lekarz.
-O co chodzi?-zapytałam przerażona.
-Właściwie to jeszcze nie wiemy.Pani siostra jest strasznie odwodniona i do tego nie możemy jej wybudzić.
-Ale jak to?-wystraszył się Niall.
-Przykro nam,ale mamy podejrzenie ,że Pani Aleksandra zapadła w śpiączke.
Załamałam się.
-Wróćcie do domu.Zadzwonimy do państwa jeśli będziemy coś wiedzieć.
-Ja nigdzie nie idę!-oznajmiłam.
-Nie żeby coś,ale..I tak nie ma sensu tutaj siedzieć.-wtulił się we mnie Louis.
-Dobrze pan mówi.My o nią zadbamy.

Louis zdołał mnie przekonać żeby wrócić do domu..Chociaż nie chciałam,ale Niall to osobna historia.Reporterzy już zlecieli się na szpitalnym korytarzu.Wszyscy do słownie WSZYSTCY pytali się o co chodzi i dlaczego jesteśmy w szpitalu.Ja ani Lou. Nic nie powiedzieliśmy.Niech pilnują swoich spraw,a nas niech zostawią w świętym spokoju.Powoli wychodziliśmy ze szpitala,ale coś mnie tam ciągło..Nie chciałam zostawiać jej samej,ale już tam nie wróciłam.Większość z Was nie potrafi mnie zrozumieć i pomyśli,że jestem złą siostrą,ale..może na prawdę taka jestem?Nie wiem już sama.Tym razem prowadził Louis.Powoli zasypiałam jak to ja.Kiedy jadę samochodem szybko zasypiam tak jak..Ola.Miałam wyrzuty sumienia ,że ją tam zostawiłam.Chłopak nagle się zatrzymał.
-Już?-zdziwiłam się.
-Tak..Znaczy..Nie jesteśmy w hotelu.
Chłopak pomógł mi wysiąść.Objął mnie ramieniem i ruszyliśmy przed siebie.
-Gdzie idziemy?-zapytałam.
-Nie wiem.
-Jak to?
-Wiem,że jesteś smutna ,a Ola leży w szpitalu,ale chcę być teraz tylko z Tobą.Ostatnio spędzamy tak mało czasu tylko we dwójkę i po prostu...po prostu za Tobą tęsknie.
-Ja też za Tobą tęsknie i w ogóle.-przytuliłam go.-Ale to nie jest chyba najlepszy moment na romantyczne spacerki.
-Przepraszam.
-Nie masz za co.-musnęłam go lekko w usta.-Wracajmy do szpitala..Nie powinnam z niego wychodzić.
-No dobrze.I wiem,ze za często Ci tego nie mówie ,ale strasznie Cię kocham.
-Ja Ciebie też.
Po 10 minutach byliśmy na miejscu.Wszędzie łazili reporterzy...Niall siedział przy ścianie na jednym z sześciu krzeseł.
-Wszystko okej?-zapytałam.
-Nie...-odpowiedział cicho kiedy usiadłam obok niego.
-Mi też jest ciężko.-po przyjacielsku przytuliliśmy się do siebie.

sobota, 20 lipca 2013

Rozdział 28

*Niall*

            O Oli nic nie było wiadomo… Dalej. Ja się załamie. Jak ja w ogóle mogłem pozwolić na jej zniknięcie. Ona nie zasługuje na kogoś takiego jak ja, Niestety. Próbowałem być twardy w czasie jej ‘poszukiwań’, ale nie wychodziło mi to zbytnio, łzy samowolnie spływały mi po policzku… Raz jednym, a raz drugim. Wszyscy byli w rozsypce, ale ja największej.  W końcu to moja dziewczyna… Jedyna ( inaczej nie mogło być) i najukochańsza. Nie wiem co sobie zrobię jeśli jej coś się stanie. Nie wybaczę sobie tego… NIGDY.! A co jeśli właśnie w tej chwili ktoś się znęca nad Olą.? A my tak tu siedzimy , no a policja ‘Zaginięcia zgłasza się po upływie 24 godzin’. Przez 24 godziny to ona może zginąć.!!! Mam ich w dupie.! Idę sam szukać MOJEJ DZIEWCZYNY.  Poszedłem do przedpokoju po płaszcz.
- A ty gdzie się wybierasz.?- Zapytała mnie moja mama, która przyjechała tutaj wciągu paru ostatnich godzin aby mnie wspierać.
- A co mam tutaj tak bezczynnie siedzieć jak wy.!?- Zapytałem.
Fakt faktem było koło północy, ale nie mogę tak tu siedzieć. Nie wytrzymam.

- Synku, proszę cię. – Rodzicielka przytuliła mnie do siebie.- Od jutra wszyscy ci pomożemy w poszukiwaniach. Zresztą jutro już zgłosimy zaginięcie na policje. – Kontynuowała.
- Jutro może być już za późno.!- Wyrwałem się z matczynego uścisku i pobiegłem w stronę auta.
- NIALL.! Zaczekaj.!- Odwróciłem się i ujrzałem biegnącą Maję w moim kierunku zakładająca po drodze kurtkę. – Pojadę z tobą. W końcu jesteśmy dla niej najważniejszymi osobami… Przeważnie ty.- Gdy to usłyszałem znów łzy naleciały mi do oczu. Po prostu wzruszyłem się.

*Maja*

            Wsiedliśmy do auta i zaczęliśmy swoje ‘poszukiwania’. Wiadomo, że to było bez sensu, ale nie mogłam zostawi tak blondyna. Jeszcze jemu coś się stanie… A jest to bezsensu bo w końcu moja bliźniaczka może być wszędzie. Dosłownie wszędzie… w innej części Kanady, w innym mieście, a nawet w innym kraju.! Ale do policji to nie dociera. Wiem, że z jednej strony takie zgłaszanie po upływie 2 dni jest okk, ponieważ ktoś może po prostu bez powiadomienia zostać na kilka dni u koleżanki czy coś, ale tutaj  ewidentnie jest porwanie. Ale policja wie swoje… Jak zwykle. -.-
- Gdzie najpierw jedziemy.?- Zapytałam. Byłam ciekawa co Horan wymyślił.
- Okrążymy całe miasto, jak nic nie znajdziemy to…- Zaciął się. Było widać, że bardzo cierpi i przeżywa.
- Już spokojnie. – Poklepałam go po plecach w miarę możliwości, w końcu siedzieliśmy w aucie. - Jesteś zmęczony zostańmy w domu. Nawet nie wiemy gdzie szukać. Choć.- W trakcie mówienia wysiadłam z auta i pomogłam wyjść zapłakanemu Niall’owi z pojazdu. – Prześpisz się. Odpoczniesz. Będzie dobrze, trzeba wierzyć, że będzie dobrze.- Co ja wygaduje. Chyba sama się już nie słyszę. Ola może w tej chwili cierpieć, a nawet umierać. Gdybyśmy tylko wiedzieli gdzie jej szukać. Heh. No trudno jutro policja zacznie swoje. Ja tylko wiem swoje, że musze (tak jak wszyscy) zaopiekować się blondynem. Weszliśmy do domu. Wszyscy siedzieli wokół stolika, na którym leżała wielka kartka… Tak, to była mapa jak się nie mylę Kanady w, której dalej się znajdowaliśmy.
- Zobaczcie tu jest jakiś cichy zakątek.- Powiedział Louis zapisując coś obok na kartce, która już była cała zapisana.
- Co robicie.?- Zapytał Niall. Troszkę się uspokoił, ale nadal łzy leciały mu po policzkach. – I tak w ogóle to kiedy wracamy.?
-  Sprawdzamy w jakich miejscach może znajdować się porywacz z twoja dziewczyną. A nie wrócimy do póki nie znajdzie się Olcia. – Odpowiedział Harry.
- Niall idź spać.- Powiedziała do niego  jego (masło maślane. xD) mama masując jego plecy.- Jesteś strasznie zmęczony przyda ci się trochę odpoczynku. My się tutaj wszystkim  zajmiemy.
Chłopak poszedł na górę , a ja za nim.
- Niall, słuchaj. Jutro jak już mówili wszystkim zajmie się policja. Na pewno Oli nic nie jest. Jestem tego w 100% pewna.- Sama siebie przekonywałam wypowiadając te zdania.
- Widzę , że nie jesteś pewna tego co mówisz.-
Usiadł na swoim i Oli ‘tymczasowym’ łóżku, a ja obok.- Nikt zresztą nie jest niczego pewny. Ola może leżeć teraz gdzieś w lesie zakopana i…- Znowu łzy zawitał w jego niebieskich oczach.

- Proszę, przestań tak myśleć. Połóż się i idź spać, ja ci już nie przeszkadzam. Wyszłam.


*Niall.*
*Następnego dnia.*

Wstałem. Ubrałem się i zeszedłem za dół na śniadanie, które musiałem sobie przygotować. Siedzieli tam już wszyscy zaczynając wyliczać od chłopaków kończąc na mojej mamie i Mai. Jeszcze w tym gronie powinna siedzieć Olcia. Kroiłem sobie chleb, gdy nagle usłyszałem sygnał mojego telefonu.
- Hallo.- Dzwonił zastrzeżony numer
- Niall.!- Krzyknął znajomy głos.- Proszę ratuj mnie.!!!- TO BYŁA OLA.! Krzyczała drżącym głosem.
- OLA.! BŁAGAM POWIEDZ GDZIE JESTEŚ.!- Wszyscy spojrzeli w moją stronę.
- Dość już tego mała. Oddaj telefon.- Powiedział gruby, męski głos. – Te. Piękny słyszysz mnie.?
- T - tak. – Przeraziłem się.
- Jeśli chcesz jeszcze zobaczyć swoją dziewczynę żywą to jutro 200.000 $ zostawiasz w śmietniku koło poczty w centrum Kanady. Jasne.?
- T - tak. – Powtórzyłem.
- I ani słowa policji.! Jak zostawiasz kasę to zwiewasz jak najdalej. Moi ludzie podrzucą Ci któregoś razu młodą do domu.- Powiedział. Na co ja kiwnąłem głową. Jaki ja tępy przecież on mnie nie widzi.!- NIALL.! NIE SLUCHAJ GO.! – Krzyknęła Olcia z oddali.- Zamknij się młoda, zróbcie z nią porządek.!- Powiedział i rozłączył naszą rozmowe. Przed rozłączeniem usłyszałem tylko przeraźliwy krzyk dziewczyny.
- Nie.!



czwartek, 18 lipca 2013

Powiadomienie.!- Olcia

Witam wszystkich.!
Bardzo was przepraszam, ale kolejny rozdział pojawi się dopiero w ... Już poczekajcie sprawdze.... w sobote. Ta bum bum tss. xD Bardzo was za to przepraszam , ale w tej chwili padam na ryj. ( grzeczniej twarz. ;3 ) a jutro premiera BSE więc będe się tak jarała że nie zdołam zjeść kolacji, a co dopiero coś napisać. :) Jeszcze raz za to bardzo przepraszam. :(

wtorek, 16 lipca 2013

Rozdział 27.

Nie wiedziałem co zrobić.Spanikowałem i zadzwoniłem do Majki.Po paru sygnałach odebrała zaspana.
-Halo..?
-Majka...nie wiem co się dzieje...Ona...Ona..Boże...
-Niall,uspokój się i powiedz co się stało.-powiedziała wystraszona.
-Boże...Ona zniknęła.
-Niall..Kto zniknął,Olka.?
-Tak!-wydarłem się.
-Ale jak to?!
-No bo...nie wiem jak to.!
-Chłopaku! ogarnij się! co się stało!?
-Bo my..My szliśmy do sklepu i ona nagle zniknęła.
-Gdzie!?
-Nie wiem.!pisałem do niej i nic.
-Pytam się skąd zniknęła.Jaki adres.?
-No na Old Street!
-Zaraz tam będziemy.
Rozłączyła się.Jak ja mogłem nie zauważyć kiedy zniknęła!?To wszystko moja wina,a jak jej się coś stało.?Do głowy zaczęły przychodzić mi okropne myśli.Po piętnastu minutach dołączyła do mnie siostra Olci i mój przyjaciel.
-Niall...-zaczęła.-Jak to się stało?
-Sam nie wiem.
-Przecież nie mogła się zgubić.!
-A jeśli...
-Nie,Niall...Nie.
-Ale to możliwe..Ktoś ją wciągnął gdzieś albo...
-Dobra Horan..Zamknij się..Bo nie pomagasz.-potraktował mnie dość chłodno Louis,ale rozumiem go..Był przestraszony tym co się stało tak jak Majka i ja.
-Matko!Co my zrobimy!?-dziewczyna uklękła chowając twarz w swoje małe dłonie.
-Będzie dobrze.-od razu Louis ją przytulił.-Zadzwoń na policję,Niall albo...popytajmy się ludzi czy jej nie widzieli..
Dziewczyna tylko cicho zaczęła przeklinać i podeszła do pierwszej lepszej osoby wypytując się o Olkę,a Louis zadzwonił na policję i wszystko tam opowiedział
,
Niestety nie mogli nam pomóc.Zgłoszenie o zaginięciu dopiero po 48h od zdarzenia,ale przez ten czas ktoś może ją zabić!
-Wróćmy do hotelu i tak jej nie znajdziemy..Może sama przyjdzie.. -rozpłakała się Majka.-Może..Nie.Niall.?
-Tak?
-Dlaczego akurat ona.!?-łzy cisnęły jej się do oczu,a ja nie wiedziałem co powiedzieć.
Po chwili dyskusji postanowiliśmy wrócić do hotelu i jutro zadzwonić na policję.
*Maja*
Niall poszedł do swojego pokoju,a razem z Louis'em do swojego.Rzuciłam się na łóżko.

 A zaraz potem Pan Tomlinson na mnie.
-Louis..Przestań.-pojedyncza łza spłynęła mi po policzku.
Chłopak lekko musnął moje usta,a ja oderwałam się od niego.
-Powiedziałam przestań!-wyrwałam się spod niego i wbiegłam do łazienki.
Przemyłam twarz lodowatą wodą.Usłyszałam ciche pukanie,ale drzwi były zamknięte na kluczyk więc nikt nie mógł wejść do pomieszczenia.
-Przepraszam...-to Lou.
-Ile razy będziesz mnie jeszcze przepraszać?-oparłam się i zjechałam po ścianie.
-Przepraszam..Nie chciałem..Wiem,że jesteś przybita całą tą sytuacją i chciałem Cię choć trochę od tego oderwać.-westchnął.
Podniosłam się,otworzyłam drzwi i od razu przytuliłam się do chłopaka,a on do mnie.
-Przepraszam.-powiedziałam cicho.
-Za co.?-zapytał nie odrywając się ode mnie.
-Za to jak Cię potraktowałam.Chciałeś dobrze.
Nagle do pokoju wpadł Niall.
-NIE!JA TAK NIE MOGĘ SIEDZIEĆ!MUSZĘ JĄ ZNALEŹĆ!-zaczął chodzić z lewej do prawej i z prawej do lewej krzycząc.
-Uspokój się błagam.Nie znajdziesz jej sam.
-Zawsze można spróbować.
-Może ona .. nie wiem ...zaraz wróci..Boże co ja gadam! Chodźmy jej szukać.
Cały dzień zleciał nam na łażeniu tu i tam pytając się nie znajomych ludzi czy widzieli taką ,a taką dziewczynę.-Na marne.Powoli cała nasza trójka zaczęła tracić siły,a zrobiło się już strasznie ciemno i zaczął pruszyć śnieg.Niall nie chciał przestać szukać Olki.Widać,że ją bardzo kocha.Moje powieki opadały i robiło mi się coraz zimniej.Usiadłam na jednej z pobliskich ławeczek.Obok przechodziło stado osób.Każdy z nich mógł ją przetrzymywać w swoim domu..Każdy z nich mógł jej zrobić krzywdę.Moje nogi całe ruszały się z zimna tak samo jaki i szczęka.Obudziłam się w hotelu z mnóstwem pytań w głowię.A może to był tylko zły sen?Chciałabym...
-Jak się czujesz.?-zapytał Louis kiedy zobaczył ,że się przebudziłam.


-Zgaduj.-przytuliłam się.
-Źle.
-Tak,a może i jeszcze gorzej.-westchnęłam.-co się z nią dzieje?
-Nie wiem,ale też się martwie.

Rozdział 26

*Sylwester*
* Majka*
           
            Wszyscy już przebierali się w stroje sylwestrowe. Ja i Ola miałyśmy czarne sukienki a chłopacki mieli czarne dżinsy i zwykłe koszulki, ale i tak wyglądali świetnie.
- Gotowi.!?- Krzyknął Zayn.- Możemy wychodzi.?- Dodał.

Nikt nie odpowiedział, ale mimo to już po chwili wszyscy znaleźli się w taxi. Po 15 minutach jazdy przez Kanade znaleźliśmy się w klubie. Nie powiem była miła atmosfera. Tańczyłam jużm chyba z każdym chłopakiem, lecz najwięcej z Lou.  Zegar już  po paru tańcach i paru drinkach wybijał już 23:30. Tak szybko. ? Matko. Każdy moim zdaniem dobrze się bawił. Nawet Liam.! Bałam się, że za dużo wypije i to źle wpłynie na jego nerkę, no ale modliłam się, że tak się nie stanie. Leciała wolna piosenka, a ja wtulona w Tomlinson’a bujałam się z nim w rytm piosenki. Patrząc ukosem na Ole i Niall’a też robili to co my. Zayn i Liam też razem tańczyli udając którąś z par i mieli z tego niesły ubaw, a Harry.? Jak to Harry. Podrywał dziewczyny przy barze. Nagle rozległ się okrzyk.: ,, NOWY ROK JUŻ ZA 2 MINUTY.! WSZYSCY BORĄ PO LAMPCE SZAMPANA I WYCHODZĄ NA TARAS.! ‘’ Każdy posłusznie wykonał polecenie. Nasza siódemka stanęła obok siebie, ja w obięciach Lou no, a Ola wiadomo kogo. Liam i Zayn znowu robili sobie z nas parodie. Już po chwili zaczęło się odliczanie. 10… 9… 8… 7… 6… 5… 4… 3… 2… 1… !!!

- Szczęśliwego nowego roku, kochanie.!- Powiedziałam do mojego chłopaka, a ten złączył nasze usta w namiętny pocałunek. Wszyscy dookoła wiwatowali ( nie nam. :P) , ale nie to teraz było najważniejsze. Razem z Louisem, Olą i Niall’em postanowiliśmy wrócić do domu , a reszta zdecydowała się jeszcze zostać.

***

             Po pewnym czasie znajdowaliśmy się w naszym domu. Bliźniaczka z Niall’em poszli do swojego pokoju, a ja z Louis’em do mojego pokoju szłam już praktycznie w samej bieliźnie tak jak i on….


*Niall*

             Z Olą nie robiliśmy jakiś wielkich wieczorów tak jak tamci obok. Wypiliśmy jeszcze kieliszek czerwonego wina i poszliśmy spać co było bardzo trudne. W końcu udało nam się zasnąć.

Wstaliśmy dość późno. Chciałem zrobić mojej dziewczynie śniadanie, jednak lodówka była pusta.
- Ja pójde.- Wystraszyłem się lekko, gdy za mną stanęła już ubrana Olcia.- I tak miałam taki zamiar.
- Na pewno.? Przecież to żaden problem.- Pocałowałem ja w usta.- A może pójdziemy razem.?
- Dobry pomysł.- Uśmiechnęła się.

Po chwili byliśmy już na mieście. Szliśmy pieszo. Rozmawiałem cały czas z moją dziewczyną.
- A co musimy dokładnie kupić.?- Zapytałem jednak nie uzyskałem odpowiedzi.- Ola, Słyszysz.? – Spojrzałem w jej kierunku jednak tam nie było nawet żywej duszy.- OLA.! – krzyknąłem rozglądając się. Zadzwoniłem.
. Jeden sygnał, drugi, trzeci … Nie odbiera. Zostawiłem wiadomość głosową.: ,,Ola, gdize ty jesteś martwię się o ciebie. Nagle znikłaś. Proszę odzwoń. Kocham cię.’’ 

poniedziałek, 15 lipca 2013

Rozdział 25.

*Olcia*
Rano obudziła nas płacząca Laura.Na zegarku godzina wskazywała ósmą. Niall wstał i wziął dziewczynkę na ręce ,a ona od razu się uspokoiła.Będzie z niego dobry tata i mąż..Mój mąż.
-To co w końcu z tym sylwestrem.?-zapytałam.
-Chłopcy wrócili dzisiaj w nocy do domu więc po południu z wszystkimi ustalimy co i jak,dobrze?
Pokiwałam głową na znak,że się zgadzam.Chłopak kołysał się z jednej nogi na drugą od czasu do czasu spoglądając na mnie.

-Coś Cię martwi.?-zapytał i odłożył Laurę do łóżeczka.
-Nie chcę żebyś wyjeżdżał.-Odgarnęłam włosy na plecy.
-Ja też nie chcę.-delikatnie mnie pocałował.
-ALOOHAAA!-Do pokoju wpadł Louis,a my szybko oderwaliśmy się od siebie.-Co tam gołąbeczki?
-Louis..-Mój narzeczony chwycił się za głowę.
-Przepraszam..już idę,-powiedział i wyszedł,a dziewczynka znów zaczęła płakać.
-Wiesz chyba jest głodna.-powiedziałam uśmiechając się.
-Pójdę ją nakarmić,a ty pogadać z Majką i Louis'em i ustalcie co z tym sylwestrem bo on jest już jutro.
-Okej.
Niall wyszedł z pokoju ,a ja zaraz za nim.Z pokoju Majki słyszałam jej dość wyraźny śmiech.Głośno zapukałam,a po chwili usłyszałam ''Proszę'' ze strony mojej bliźniaczki.Oboje byli bardzo rozbawieni ,ale nie dowiedziałam się o co chodzi..No trudno.
-Co z sylwestrem?-zapytałam po chwili.
-Słyszałam ,że Zayn razem z Liam'em i Harry'm lecą na jakąś imprezę do Kanady.-stwierdził Louis.-Może my też polecimy razem z nimi?
-DO KANADY!?-wyskoczyła Majka.
-Tak,tak do Kanady.-powtórzył.
-Ale to cholernie daleko.-skrzywiłam się.
-A tam..ważne żeby dobrze się bawić,a i tak nasza wspaniała trójka wynajęła caaaały samolot więc możemy się wbić.
Zgodziłam się tak samo jak i moja bliźniaczka.Nigdy nie byłam w Kanadzie i strasznie się cieszę,że tam lecę.Niall też już o wszystkim wiedział i ustaliliśmy ,że szybko się spakujemy i polecimy jeszcze dzisiaj.Nagle zadzwonił telefon.
-Dzień dobry-usłyszałam w słuchawce kobiecy głos.
-Dzień dobry.
-Czy mogłabym wpaść po Laurę za jakieś 10 minut.?
-Och..Na prawdę musimy ja oddawać.?-zapytałam.
-No niestety tak..
-No dobrze..To czekamy.
Te paręnaście minut minęło jak sześć sekund.Ja i Niall spakowałam dziewczynkę żegnając się przy tym.Niall był na prawdę smutny tak jak ja.Ktoś zapukał do drzwi.Można było się spodziewać kto to.
-Ja po Laurę.-uśmiechnęła się ta sama blondyneczka co jakiś czas temu.
-Tak,wiem.-Podałam jej dziewczynkę,a Niall jej rzeczy.
Chłopak wyglądał jakby miał się zaraz rozpłakać.
-Do widzenia.-powiedziała kobieta i nie czekając na odpowiedź ruszyła w stronę swojego samochodu.
*Maja*
-To co robimy?-do pokoju wpadł Louis.
-Nudzimy się,pakujemy.-pokazałam mu język.
-A właśnie muszę jechać po rzeczy.Pojedziesz ze mną?
-Pewnie,ale pójdę jeszcze sprawdzić co u Olki.-powiedziałam otwierając drzwi.
Akurat wchodziła z Niall'em do pokoju.
-I jak?-weszłam za nimi.
-Źle.-trochę się rozpłakała.
-Nie płacz.-przytuliłam ją tak samo jak i Niall.-Będziecie mieli swoje dzieci.-uśmiechnęłam się.
-No nie wiem...
-Będziemy.-stwierdził Niall.
-Zostawię Was samych...a Niall idziesz po rzeczy do domu?
-Nie..Mam tutaj.-uśmiechnął się do mnie.
-To ja z Lou.jadę,pa.Trzymajcie się.
Louis czekał w samochodzie..W moim samochodzie..Ubrałam się szybko i wyszłam.Znowu zaczął padać śnieg.
-Nie lubię zimy.-wsiadłam do samochodu.
-Ja tam lubię..Można się poprzytulać.
Po chwili byliśmy już w willi chłopaków.
-Heeeej!-przywitał się Harry,a zaraz po nim Zayn i Liam.
-Hej,hej.Spakowani?-zapytałam kiedy Lou. poleciał do pokoju.
-Tak.-odpowiedziała cała trójka.

*5 godzin później*
Byliśmy już w drodze do Kanady.Zostały nam jeszcze 4 godziny lotu.
-Gramy w butelkę?-zaproponował Hazza.
-Harry..cały czas w to gramy..Wymyśl coś innego.-powiedział zasypiający Louis.
-No to kurde zagrajmy w słoneczko...-przerzucił oczami.
-Jak się w to gra.?-zapytała moja bliźniaczka.
-Nie chcesz wiedzieć.-zaśmiałam się.
-Chodź wytłumaczę Ci.
Harry i Olka poszli na koniec samolotu.Usiedli,a ja co chwilę na nich zerkałam.

-Dobra..jednak w to nie gramy.-powiedziała moja rozbawiona bliźniaczka.




niedziela, 14 lipca 2013

Rozdział 24

*Niall*

            Byliśmy już w naszym domu. Tak w tym w którym mieliśmy zamieszkać. Był piękny. Nie myślałem, że rodzice mogą być tak wspaniali. Najchętniej bym popłakał się ze szczęścia tak jak teraz Ola, no ale mi chyba nie wypada, uśmiechnąłem się sam do siebie.
- Już dobrze. – Uśmiechnąłem się i objąłem dziewczynę, która trzymała Laurę.- Niedługo tu zamieszkamy. Zaraz po sylwestrze.
- Wspaniały jest ten dom.- Olcia pociągnęła nosem.- Szkoda, że już z nami Laury nie będzie. Naprawdę się przyzwyczaiłam do małego dziecka.
- Nie tylko ty, uwierz.- Usiedliśmy wszyscy na kanapie.- Jakoś przeżyjemy to rozstanie. Myślę że po ślubie założymy własną rodzinę. No wiesz będziemy mieszkać… Ty… Ja… Nasze dziecko…
- Oj rozmarzyłeś się. – Zaczęliśmy się razem śmiać.. Tak, nawet Laurka. Jest taka słodka. Nie wiem jak my się z nią pożegnamy.- Jedziemy do ciebie.? No chyba, że wolisz żebym wrócił do chłopaków.- Zrobiłem smutną minke.
- Głupolu, no pewnie, że zostajesz u mnie. – Rozchmurzyła się. Położyła się na moim torsie, a ja zacząłem bawić się jej długimi włosami.
- Mam się śmiać czy obrazić.?- Zapytałem rozbawiony. Ola odpowiedziała śmiecham.- To jedziemy.?


*Maja*
Siedzieliśmy oboje na łóżku w moim pokoju.
- Myślałaś kiedyś o naszej przyszłości.?- Zapytał mnie znienacka Louis.
- Hmm… Pomyślmy. Będziemy tworzyli wspaniałą rodzinę razem z dwójką wspaniałych dzieci.- Gdy odpowiadałam na to pytanie chłopak patrzył mi się głęboko w oczy.
- Ale wiesz, że nawet gdybyś musiała mieć nawet 6732945 córek, żeby mieć syna to to zrobisz jeśli chcesz być ze mną.?- Zapytał mnie po raz kolejny. Nie powiem zaskoczył mnie tym pytaniem. O ile można było to tak nazwać… To było raczej stwierdzenie faktu.
- Ale ty tak na poważnie.?- Przeraziłam się.
- Taak.- Przedłużył słodko wyraz.- Choć mam nadzieje, że najpierw urodzi się synek, a potem córeczka.
- Heh. Ale ty mi się tu tak nie rozmarzaj, bo mi się nie śpieszy ze ślubem tak jak Oli i Niall’owi.- Stwierdziłam po czym pocałowałam chłopaka w usta.
- A szkoda.- Powiedział szybko i odwzajemnił pocałunek.

*Olcia*

- Laura już śpi, co robimy.?- Zapytałam schodząc do kuchni, gdzie znajdował się mój chłopak.. Upss.. Przepraszam, narzeczony.
- Pogadamy.?- Zapytał odwracając się w moją stronę. Złapał mnie za rękę i poszliśmy do góry. Usłyszeliśmy rozmowę między dwojgiem ludźmi w pokoju Mai.
-O gołąbki kolejne też wróciły.- Zaśmiałam się.- Po drodze tylko wstąpiliśmy i powiedzieliśmy, że już jesteśmy, a następnie ruszyliśmy z powrotem do mojego pokoju. Usiedliśmy na łóżku. Oparliśmy się o ścianę i blondyn zaczął rozmowę.
- Wiesz, że ja gram w zespole i tak dalej.- Posmutniał. Ja kiwnęłam twierdząco głową na znak ,,Tak”.- No więc pewnie wiesz, że mamy trasy koncertowe.- Znowu kiwnęłam głową w góre i w dół. Zaczynałam rozumieć do czego zmierza.- No właśnie. Niedługo, a dokładnie po sylwestrze zbliża się trasa.
- Jak długa.?- Wiedziałam, że trasy nie trwają po kilka dni czy tygodni. Niektóre trwają nawet rok. Wiem coś o tym w końcu sama jestem w zespole.
- Na trzy miesiące przynajmniej.- Zatkało mnie. Jak już mówiłam, trasy mogą trwać nawet i rok, ale jakoś nie mogłam sobie wyobrazić trzech miesięcy bez Niall’a. – Poradzimy sobie mimo wszystko. Będziemy do siebie dzwonić po kilka razy dziennie, a wieczorami rozmawiać na skype. Dobrze.?- Chyba zauważył, że w oczach stanęły mi łzy. Nie wyobrażam sobie tego.
- Ola. Damy rade. – Przyciągnął mnie bardziej do siebie i przytulił mocno. – Minie szybko. Razem z Majką będziesz spędzała czas. A jak wrócę zostanie jakiś miesiąc do ślubu. I wtedy legalnie ze sobą ...- Nie dokończył tylko poruszał brwiami.
- I jak ja mam uwierzyć, że ty do ślubu…- Dobra nie ważne. Zaśmiałam się przez łzy .- Idziemy spać.?
- Chętnie.
Zasneliśmy.

 _________________________________________________________________________________
Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam. :c Nie mam veny. Jest to oficjalne ogłoszenia braku veny z mojej strony. :( Jest bardzo krótki, ale mam nadzieje, że choć troszku wpadnie wam do gustu. Również bez zdjęć. Nie mam jak ich dodać. :'( Pozdrawiam z nad morza. ;* A jak wróce będą dłuższe (mam nadzieje) i ze zdjęciami. :)   Pozdrawiam Olciaaa




Rozdział 23.

*Olcia*
Razem z Niall'em i Laurą usiedliśmy przy rozpalonym kominku.Cudowna atmosfera i myśl,że za nie długo weźmiemy ślub i całe życie nabrało sensu.
-Przed sylwestrem musimy ją oddać.-westchnęłam patrząc na Laurę.-Znaleźli jej rodzinę zastępczą.
-Ale ja nie chcę.-przytulił się Niall.
-Ja też...Ja też nie chcę jej oddawać,ale musimy.
Horan ucichł,a Laura patrzyła na nas tym swoim słodkim wzrokiem jakby wszystko zrozumiała,wszystko co właśnie powiedzieliśmy.Obok kominka stała zapalona choinka ,którą za niedługo trzeba będzie rozebrać.Mam dużo planów na przyszłość i  to jest według mnie jest cudowne.Zamieszkam razem z Niall'em,po jakimś czasie założymy rodzinę,a wcześniej... a wcześniej weźmiemy ślub.
-To jakie plany na sylwestra?-zapytał Horan.
-Chciałam wrócić do Anglii,ale jeżeli ty też polecisz ze mną.
-Oczywiście.-pocałował mnie w czoło.-To znaczy,że sylwester z chłopakami i Majką,tak?
-Tak.-uśmiechnęłam się.-Ale gdzie?
-Coś wymyślimy razem z resztą żeby nie było,że my wszystko planujemy bez ich wiedzy.
-No dobrze.
-Aa...Kiedy chcesz wracać?
-Kiedy się da i kiedy chcesz.
-To jutro?-zapytał.
-No okej..jeszcze musimy oddać Laurę.-posmutniałam.
-Będzie dobrze.-pocałował mnie,a po moim ciele przeszły ciarki.-Idę zabukować bilety.-powiedział i zniknął za rogiem.
*Maja*
Powoli dojeżdżaliśmy do domu.Byłam zmęczona już tą długą,ale na prawdę długą jazdą.
-Chcecie coś do picia?-zapytał Louis.
-Ja chcę.-wyrwał się Harry.
-A ty?-Spojrzał na mnie kiedy już zatrzymał się na stacji benzynowej.
-Nie,dzięki.
-Okej...To Ci wezmę coś.-uśmiechnął się.-A ty Loczek co chcesz?
-Weź cokolwiek.
Nie było go chyba z dwie minuty,ale ja już zdążyłam zasnąć.Obudziłam się w łóżku.Była już chyba siódma rano.Odwróciłam się i zobaczyłam Harry'ego.




-MATKO BOSKA! HARRY! CO TY TUTAJ ROBISZ?!-krzyknęłam spadając z łóżka.
-Majka..Uspokój się.-szybko wstał i mnie podniósł.-wszystko okej?-zapytał.
-Ała.. moja głowa..chyba o coś uderzyłam.-powiedziałam chwytając się za nią,a potem spuszczając rękę na dół.
-Ej..Masz krew na dłoni.-wystraszył się Hazza.
-O kurr..-spojrzałam na rękę po czym wbiegłam do łazienki zamykając drzwi na zamek.-Aaaaaa!
Nie było to nic poważnego.Spłukałam zimną wodą włosy,a potem je wysuszyłam.Umyłam ręce z krwi i zeszłam na dół.
-Boże.. wszystko w porządku?-zza rogu rzucił się na mnie Styles.
-Jak będziesz mnie tak straszyć to nie będzie w porządku.-powiedziałam oschle.
-Przepraszam...Na prawdę...-spuścił głowę.
-Dobra,dobra..za to w nocy wyprostuje Ci te Twoje loczki.
-Nieeeeeeeeeee!-zaczął krzyczeć.
-Co ty się tak Harry drzesz.?-do salonu wparował Louis.
-Ona,ona chce mi wyprostować Loki.!
-Za to,że mi rozwalił głowę.-wtrąciłam się.
-Jak rozwalił głowę.?-spoważniał.
-Bo jak się obudziłam leżał ze mną w łóżku i..
-Przepraszam gdzie leżał?-Louis spojrzał na Harry'ego.
Mina Harry'ego-bezcenna..Jakby miał zaraz wybuchnąć śmiechem,ale Lou. nie było do śmiechu.
-To nie jest zabawne..-wkurzył się.
-Louis..Spoko..Jest okej.-powiedziałam kiedy już spojrzał na mnie.
-Nie..Nie jest okej.
-Louis..Chodź.-chwyciłam go za rękę i poszliśmy do sypialni.
Chłopak usiadł na łóżku ,a właściwie rzucił się na nie.
-Co to miało być?-zapytał.
-O co Ci chodzi?
-Puściłaś się z nim?
-Słucham?-zdziwiłam się i nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam.-Louis..przesadziłeś!
-Przepraszam..-Wstał i chwycił mnie za biodra.
-NIE! LOUIS PRZESADZIŁEŚ!-krzyknęłam odpychając go po czym wybiegłam z pokoju.
Szybko ubrałam kurtkę,buty i szybkim krokiem ruszyłam z stronę mojego domu.Po drodze sprawdziłam jeszcze czy mam klucze.Na szczęście miałam je w bocznej kieszeni kurtki.Bez problemu weszłam.We wszystkich pomieszczeniach było strasznie zimno.Rozpaliłam w kominku i od razu zrobiło się przyjemniej.Usiadłam na przeciwko niego.Patrzyłam na palące się drewno przez dobre pół godziny,a nawet nie wiem kiedy zaczęłam płakać.Dlaczego on znowu uważa ,że jestem puszczalska.Może to ma się dziać specjalnie.Żebym w końcu zrozumiała,że do siebie nie pasujemy,że nie jestem jego warta.Znowu się zaczyna.Mam już tego po prostu dość.Nagle zadzwonił telefon była to moja bliźniaczka.
-Halo?-powiedziałam wycierając łzę,która wyleciała mi z oka.
-Co się stało?!
Rozpłakałam się jeszcze bardziej.
-Majka..co się stało?-powtórzyła.
-Nic.. Nic się nie stało.-wydusiłam.
-Przecież płaczesz.To Louis,prawda?
-Nie..-skłamałam.
-To Louis.-powiedziała z przekonaniem.-Co się stało?
Wszystko jej powiedziałam,wszystko od A do Z.

*Olcia*

Nie mogłam uwierzyć w to co przed chwilą usłyszałam..Po prostu nie mogłam.Dobrze im się układało jak nam wszystkim.Louis dobrze wie,że Majka jest wierna i ,że nigdy nie zrobiła by takiego świństwa jak zdrada więc dlaczego tak powiedział.?
-Co jest?-zapytał Niall kiedy odłożyłam telefon.
-Louis znowu ''pokłócił '' się z Majką.
-O co? przecież...-nie dokończył.
-Znowu uważa ,że jest puszczalska.
-Boże..Pogadam z nim.
-Nie.. może lepiej ja to zrobię,a ty nas spakuj.
Jak powiedziałam tak zrobiłam.Wybrałam numer do Tomlinson'a.Po paru sygnałach odebrał nie zbyt zadowolony.
-Louis!Możesz mi powiedzieć o co znowu Ci chodzi?
-Ola..
-Nie..Żadne Ola..Ciągle ją ranisz!
-Ale ja nie chciałem.
-Załatw to żeby na sylwestra było już okej! I jeszcze raz się jej zapytasz czy się z kimś puściła to Cię po prostu zabije.Idź do niej.Cześć.
Rozłączyłam się.Wszystko ja muszę załatwiać,ale nikt mnie o to nie poprosił więc nie mogę mieć do innych pretensji.Zrobiłam to z własnej woli.

*Louis*
*20 minut później*
Byłem już pod domem Majki.Nie mogłem się odważyć na to by zapukać i spojrzeć jej w oczy.Sam nie wiem dlaczego jej tak powiedziałem to wszystko przez emocje.Nie wybaczy mi tego...Nigdy.Chodziłem tak z lewej do prawej z prawej do lewej aż w końcu zapukałem do tych cholernych drzwi.Otworzyła.
-Maja..Tak bardzo Cię przepraszam..-powiedziałem.
Po dziewczynie było widać,że płakała.
-Chodź..Musimy pogadać.
Usiadłem obok niej,a ona się odsunęła i usiadła na przeciwko mnie.
-Louis...Nie wiem ,ale mi się wydaje ,że powinniśmy już do skończyć.Może to ma być już koniec.
-Nie..Majka...Nie..To nie może być koniec,przepraszam!
-Przestań.-rozkazała.
-Nie!Ja nie chcę żeby to się tak skończyło!Ja Cię kocham.
-Ja ciebie też,ale mam już tego dość.
-Proszę daj mi ostatnią szansę.
Westchnęła.To jest okropne.Nigdy się tak nie czułem-tak źle.
-Proszę,wybacz mi..To był ostatni raz.
-Louis..Na pewno nie ostatni.
-Przepraszam.-rzuciłem się na nią i przytuliłem z całych sił aż łzy poleciały jej z oczu.
-Jeżeli się rozstaniemy zranię Cię.?-zapytała.
-Nawet nie wiesz jak bardzo..Proszę nie róbmy tego..Tak bardzo Cię kocham.
-Dobrze..-Ona tym razem przytuliła się do mnie.
-Nie chcę Cię stracić!Przepraszam.-o mało się nie rozryczałem.
Wiem to dziwne ,że 25 letni chłopak,a właściwie mężczyzna  może płakać.
-Obiecałam Lottie ,że Cię nie zranię.
-Wybacz mi.
-Kocham Cię.-usłyszałem.
*Olcia*
Rodzina Niall'a wyszła na spacer razem z naszą małą Laurą.Zostaliśmy sami.Szybko spakowaliśmy walizki bo za 3 godziny mieliśmy samolot.
-To co teraz robimy?-zapytałam.
-Chodź.-Niall chwycił mnie za rękę.
Ubraliśmy się i usiedliśmy w ogrodzie na dużej huśtawce,z której chłopak wcześniej zrzucił śnieg.Było już ciemno,a na niebie powoli pojawiały się miliardy gwiazd.
-Powinniśmy ustalić datę ślubu.-zaśmiał się.
-Co myślisz o Maju?-zapytałam.
-Tak późno.?Chcę Cię już poślubić i nazywać panią Horan.-uśmiechnął się.
-Ale zawsze marzyłam żeby mieć ten perfekcyjny ślub.Wiesz o co mi chodzi?
-No nie do końca.
-Nie chcę mieć ślubu w kościele..Chcę mieć go w jakimś oryginalnym miejscu..Dookoła cała rodzina,ale to już odpada,a po za tym obiecałam Majce już dawno temu...za nim się poznaliśmy,że ślub będzie w Maju.
-No dobrze..To może w takim razie..Polecimy gdzieś i będzie wtedy ciepło,a Majka się chyba nie obrazi.
-Chyba...
-Nie boisz się tego ,prawda?
-Czego?
-Ślubu.
-Nie.-zdziwiłam się ,że się o to pyta.-Ale ty masz karierę przed sobą..Masz zespół,fanki.
-Chyba da się to jakoś pogodzić.
-Ale..-westchnęłam.-jeśli się nie da?
-Zrobię wszystko dla Ciebie!

sobota, 13 lipca 2013

Rozdział 22.


*Maja* 
Razem z całą rodziną Louis'a i Harry'ego zaczęliśmy oglądać film.Powoli dochodziła północ,ale była to ich tradycja ,więc oglądałam razem z nimi nie pokazując mojego zmęczenia.
 -Maja!patrz pierwsza gwiazdka!-krzyknęła Lottie patrząc przez okno. 
-Rzeczywiście.-uśmiechnęłam się podchodząc do niej.-Jest tak późno,a dopiero teraz pierwsza gwiazdka.
 -Możemy pogadać.?
 -Pewnie.
 Dziewczyna pociągła mnie za rękę do kuchni.Usiadła na blacie obok niewielkiego okna.
 -Nie zrań Louis'a,proszę. 
-Nie zranię.Dlaczego myślisz,że to zrobię? 
-Lou przez Eleanor bardo cierpiał...-zaczęła.-Bardzo ją kochał,a ona tylko leciała na jego sławę.Ty taka nie jesteś,prawda?-jedna niespostrzegawcza łezka spłynęła jej po policzku.
 -Hej..nie płacz.-przytuliłam ją-są święta!masz się cieszyć,a nie płakać.
 Ona tylko się uśmiechnęła i swoim różowym sweterkiem wytarła policzek. 
-Co się dzieje,Lottie?-do kuchni wparował mój chłopak.
 -Nic,nic.-wyrwała się jego siostra. 
-Lottie..-popatrzył na nią,a ona tylko spuściła głowę.-Maja?-jego wzrok wylądował na mnie.-Widzę ,że coś się stało.
 -Martwi się i brakuje jej Ciebie.
 -Nie masz się o co martwić..Ja też za Tobą bardo i to bardzo tęsknie moja mała siostrzyczko.-Przytulił ją,a ona znów się rozpłakała.
Czułam się nie komfortowo więc wyszłam i wróciłam do oglądania filmu.Usiadłam obok Loczka na końcu kanapy.
 -Możemy pogadać?-nagle Harry zwrócił się do mnie.
 -Nagle wszyscy chcą ze mną gadać.-zaśmiałam się.-No chodź.
 Chłopak wstał zaraz po mnie.Ubraliśmy buty,kurtki, czapki..i wyszliśmy przed dom.Było bardzo zimno i zaczął padać śnieg.No cóż..Uroki zimy
. -O czym chcesz gadać?-zapytałam. 
-Tak po prostu.Praktycznie nigdy nie gadaliśmy tak sam na sam. 
No faktycznie,a więc..?
 -Co tam u Ciebie i Lou.?
 -Dobrze..Chyba..A słyszałam ,że poznałeś nową koleżankę i wiesz..Ty i ona coś ten teges? 
-Majka..proszę Cię...Nie zaczynaj. 
-Powiedziałam coś nie tak? 
-Przyjaźnimy się tylko,ale chyba nawet tego przyjaźnią nie mogę nazwać.Masakra..jedna wielka masakra!
 -Harry..mama cię woła.-w drzwiach pojawiła się Gemma uśmiechając się do mnie.-Co słychać?-zapytała kiedy Harry już wszedł do domu. 
-Wszystko dobrze,a u ciebie okej? 
-Tak,dzięki.
 W tym momencie dostałam sms'a od Olki. 

''Nie mogę spać i po prostu muszę Ci o tym powiedzieć.NIALL MI SIĘ OŚWIADCZYŁ!'' 

Nie mogłam w to uwierzyć.Uklękłam.
 -Wszystko w porządku?
 -Nie.-zrobiło mi się trochę słabo.
 Siostra Hazzy pomogła mi wstać i ściągnąć buty po czym zaprowadziła mnie do salonu.
 -Co się dziecko stało?-wyrwała się mama mojego chłopaka.
 -Wszystko już w porządku.-usiadłam na kanapie. Louis'a i Lottie nie było w salonie.Pewnie siedzieli w kuchni.-Może pójdę już się położyć...Jestem zmęczona i nie chce robić zmieszania.
Gemma zaprowadziła mnie do pokoju,a Harry poszedł razem z nami.Miałam spać razem z nimi i jeszcze z Louis'em w jednym pomieszczeniu.Poszłam się przebrać.


-Gdzie Gemma?-zapytałam Harry'ego kiedy wyszłam z łazienki.
-Poszła nam zrobić gorącej czekolady.-uśmiechnął się i usiadł na łóżku.
Chwyciłam za telefon i próbowałam dodzwonić się do Olci.-na marne.Po chwili do pokoju wpadł Louis.
-Majka!co się stało?
-Nic..-nie wiedziałam co się stało.
-Czemu zasłabłaś?
-Może  jest w ciąży.-zasugerował Hazza,a Louis wyglądał na trochę wystraszonego tym faktem.
-A ty tylko o jednym..-uśmiechnęłam się do niego.-Nie..Nie jestem w ciąży.
-Nie strasz mnie.-przytulił się do mnie mój chłopak.-A więc co się stało?
-Hahaha.. No wiesz..Nie powiem Ci o tym,ale chodzi o nasze gołąbki.
-Olka jest w ciąży?!- znowu wyrwał się Loczek.
-Haaarry!-krzyknęłam.
-No dobra..skoczyłem już.

Po chwili Gemma przyniosła każdemu po kubku gorącej czekolady.Dołączyły do nas jeszcze cztery siostry Tomlinson.Gadaliśmy,śmialiśmy się,wygłupialiśmy,graliśmy w różne gry,aż na zegarku pokazała się trzecia godzina.Wszyscy się położyli spać.

*Ola*
*Rano*

-Dzień dobry moja narzeczono.-powiedział Horan kiedy otworzyłam oczy.
Przytuliłam się,a on pocałował mnie w głowę.Cudownie jest mieć kogoś takiego obok!Cudownie jest mieć Niall'a obok!
-Kocham Cię.-powiedziałam rozespana.
-Nie! To ja Ciebie!
Zaśmiałam się.
Leżeliśmy tak przez dobre półgodziny.Nagle dostałam krótkiego sms'a od Majki.

''GRATULUJE!;*
Mam takie pytanie.Co z sylwestrem?Zostajesz w Irlandii z Narzeczonym czy wracasz do Londynu?''

Odpisałam jej szybko,że mamy plany wracać do Anglii i krótkie dziękuje.Poszłam się ubrać w coś ciepłego bo w końcu jest teraz okrutna zima.Kiedy weszłam do łazienki zobaczyłam Niall'a
-Jak wyglądam?-zapytał.
-Haha..pięknie jak zawsze.
-Zastanawiam się czy nie zrobić sobie takiego fryzu jak ma Harry.-zaśmiał się.
-Nie...Nie..Nie.. Ty jesteś blondasem i masz zostać blondasem.
-Będę Blondasem,ale z afro.-śmiesznie zatańczył.
-Dla mnie jesteś teraz perfekcyjny i nic bym w Tobie nie zmieniła.
-No dobrze.

*Maja*
-To co?-zapytał Tomlinson.-zbieramy się.
-Nie chcesz zostać dużej z siostrą?
-Chcę,ale wiesz,że nie mogę.-zasmutniał,a ja go przytuliłam.
Potem poszliśmy się przebrać.

 Spakowałam swoje rzeczy i pożegnałam się z rodzeństwem i rodzicami chłopaków.Po wrzuceniu swoich rzeczy do bagażnika byliśmy już w drodze do domu.Tym razem prowadził Louis,a ja siedziałam obok niego.
______________________________

A więc przez jakiś tydzień będę ja ( Majka) dodawać rozdziały.Brakuje mi trochę weny więc od czasu do czasu rzućcie mi jakieś pomysły w komentarzach..Co chcecie żeby się stało czy coś XD  Jest Was na serio dużo,a tylko 3-4 dziewczyny komentują pod rozdziałami więc postarajcie się. <3



czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział 21

*Święta Bożego Narodzenia*
* Godzina 17.00*
*Ola*

            Na 18.00 mieliśmy zacząć wieczerze. Ubrałam się w beżową sukienkę z różnymi dodatkami.:
Następnie postanowiłam wziąść się za Laure. Przewinełam Ją i ubrałam śliczną różową sukieneczke, a na to biały sweterek. 
Gdy wyszlam z dziewczynką na rękach z pokoju ujrzałam Niall’a. Boże… Jaki on przystojny. Jeszcze w dodatku ten garnitur. Rozpływam się.
- Ślicznie wyglądają moje dziewczyny.- Przytulił mnie tak, aby nie zgnieść małej.- Zresztą co ja mówie… Wy zawsze tak wyglądacie.- Dał mi buziaka w usta i zeszliśmy na dół.

- Onononon.!- Zawałoł na nasz widok brat Niall’a Greg.- Zapowiadacie się na wspaniałą rodzinkę.

- Miejmy nadzieje, że kiedyś się pobierzemy.- Blondyn spojrzał na mnie jakby chciał mi coś powiedzieć, ale nie mógł.
- Co ty knujesz.?- Zapytałam mojego chłopaka.
- Jeszcze nic.- Powiedział a Gereg tylko dodal ,,jeszcze’’- Choć usiądziemy już przy stole.
Wszyscy zasiedli. Zaczęliśmy wieczerze.

*Louis*

             Wszyscy byli już gotowi. Dobijala 18.00. Wieczerza była gotowa, więc zasiadlismy do stołu.  Uwielbiam ten dzień. Nie dosyć, że wypadają dzisiaj święta to również MOJE URODZINY.! Podzieliliśmy się opłatkiem i zaczęliśmy jeść.
- No to czas na prezenty.!- Krzyknęły rozradowane siostry Lou.
- Louis, ja też mam dla ciebie prezent.- Odwróciłem się do Mai.- Nie jest co prawda za duży, no ale…- Dokończyła podając mi małe, opakowane pudełeczko.
Ogółem byłem zszokowany, że maja ma dla mnie prezent. Zacząłem odpakowywać. W środku znajdowało się zdjęcie oprawione w ramke. Było to nasze zdjęcie.
- Mam nadzieje, że tak szybko, a najlepiej w ogóle o sobie nie zapomnimy.- Przytuliłem dziewczynę. Nie był to duży prezent, ale od serca. Najbardziej mi się podobał ze wszystkich, a dostałem nawet samochód od rodziców. Nie mówie.. Każdy prezent był wyjątkowy, ale ten szczególnie.


*Niall*

       Nagle moi rodzice zaprosili nas do drugiego salonu. Mówiąc nas miałem namyśli mnie i Olę, ale oczywiście Greg tez polazł za nami jak to on.
- Mam nadzieje, że się nie mylimy i robimy dobrze sponsorując wam…- Zaczeła mama.
- Poczekaj, niech sami zobaczą, co takiego.- Zaśmial się z koleji tata.
Wręczyli nam małe pudełeczko. Zastanawiałem się co tam może takiego być, lecz to co ujrzałem…Nigdy bym się nie domyślił… Nigdy. Znajdowało się tam kilka kluczy. Domyślałem się… Ola chyba też, ponieważ zaszkliły jej się oczy.
- Kupiliśmy wam dom.- Powiedziała moja rodzicielka.- Wiecie, może niedługo założycie rodzine.Ola nie wytrzymała. Oddała Laure mojemu bratu a sama przytuliła się do mnie z całej siły i się popłakała. Ja pogłaskałem ją po plecach i również zaszkliły mi się oczy. Dziewczyna lekko się oddaliła:
- Kocham cię.- Powiedziała.
- Niall’er. No dawaj na co czekasz.- Zawołał Greg.
No tak prawie bym zapomniał.

*Ola*

Nie wiedziałam co jeszcze może się wydażyć. Gdy naglę Niall klęknął przede mną. Wyciągnął przed siebie , w moją strone małe czerwone pudełeczko z pierścionkiem w środku.
- Wiem, że jesteśmy ze sobą dopiero kilka miesięcy, ale czy..- W jego oczach stanęły łzy-  Czy zostaniesz moją żoną.?
Popłakałam się jak głupia. Wszyscy milczeli.
- Tak.! – Prawie krzyknęłam. Chłopak założyl na mój palec pierścionek. Był śliczny. Przytuliłam się po raz setny do blondyna. Własny dom, zażyczony. Wspaniałe święta.
- No to stary ci się udało.- Poklepał Greg Niall’a po plecach.- Gratulacje.
- Mamo. Przestań plakać.- Powiedział również wzruszony Horan.
Laura chyba wyłapała sytuacje, bo zaczeła się śmiać. Jeszcze wystarczyło wykonać parę telefonów i można było iść spać. Spać koło narzeczonego. Jak to brzmi… Tak dorośle.

 ______________________________________________________________________________
Witam po raz 767864932 raz. ;3 Przepraszam za dzisiejsze błędy, ale chciałam koniecznie dodać a zasypiam przed komputerem. W najbliższy tydzień posty będzie pisać Maja z powodu mojego wyjazdu. :P Przepraszam że moje rozdziały są coraz krótsze, ale mam tak zwany brak weny. Rozwinełam troszkę akcje z tymi oświadczynami i wg, ponieważ naprawde nudne to się robiło jak już nie było. A tak przynajmniej coś się dzieje. :D   ~ Olciaaa